sobota, grudzień 07, 2024

Spis treści

Stare dwory i dworki polskie znikają z krajobrazu pol­skiego tak szybko i ślad po nich zostaje tak nikły, że, póki czas, trzeba je choć słowem, o ile można, także podobizną obrazkową—utrwalać i potomnym przekazać. Miały one swe znaczenie w życiu narodowem i kulturalnem. Oddział Towa­rzystwa Ludoznawczego w Zakopanem ocenił tę ich wartość i wyraził życzenie, by dworki i dwory Podhala opisać. Myśl tę podejmuję i na początku ogłaszam szczegóły o dworach w Limanowszczyznie, jakie zebrać zdołałem.

Tekst pochodzi z opracowania: Wspomnienia z Sądecczyzny z przed około 40 laty; Dwory i dworki w Limanowszczyźnie, Jan Sitowski. Kraków,1916-1920. 

Pisarzowa

W gminie Pisarzowej, do której należą: Zmiąca, Jaworzna, Krosna, Kobyłczyna i Strzeszyce z Wachendorfem, istniał jeden dwór. Budynek mieszkalny był z drzewa, skła­dał się z czterech pokoi i przedpokoju. Budynki gospodar­cze były też drzewiane, z wyjątkiem spichlerza, który był mu­rowany z kamienia. Koło dworu istniał duży ogród owocowy z licznemi ścieżkami, w wielkim porządku utrzymywanemi. Graniczył z gruntami plebańskimi. Na samym końcu ogrodu od toru kolejowego znajdowała się ładna aleja grabowa, 144. kroków długa.

Do dworu należało około 150. morgów ornego gruntu i około 400. morgów lasu. Dwór ten stanowił własność klasztoru starosądeckich Klarysek. Maurycy bar. Brunicki, obywatel ze Zaleszczyk, kupił go od rządu. Brunicki oże­niony z śp. Martą Zimmerówną, córką zbrój mistrza za cesarza Józefa II-go. Miał pięcioro dzieci a mianowicie synów: Fer­dynanda, który po śmierci swoich rodziców ożenił się z Natalją z Janickich l-o voto Wiśniewską, wdową: Maurycego (Moryca), który poślubił baronównę Szolayównę; córki: Karolinę zamężną Kaltenborn; Julję, którą poślubił Dr. Slawik, lekarz i później burmistrz w Nowym Sączu, - (człowiek zamożny, właściciel dużej kamienicy i pięknego rozległego ogro­du, przytykającego do ulicy Jagiellońskiej): ('Sławikowie mieli córkę Martę, zamężną Persów Józefę, zamężną Kasznicową. Maurycy Brunicki był dobrym i rządnym gospodarzem; sam wszystkim kierował — ludem miejscowym się bardzo opiekował, nigdy nie odmawiał mu pomocy; w czasie wiel­kiego przednówku co czwartek gotowano obiad we dworze dla miejscowych biednych ludzi. Nadto baron wyszukiwał różne roboty, jak naprawy dróg itp., aby ludność miała za­robki. Pilni wyrobnicy dostawali rychłą i rzetelną zapłatę, próżniaków nienawidził. Brunicki poszukiwał ropy w Pisa­rzowej—wykopano aż sześć dziur (studni), ale nie natrafiono na ropę, nabył nawet prawo poszukiwania i dobywania ropy na gruntach dworskich w Mordarce na lat 25. Koło Sary-sza kopano studnię, a gdy złamano świder, zaprzestano dal­szej roboty. Gdy w ciągu 25 lat Brunicki na gruntach mordarskich nie szukał ropy, tedy prawo odnośne na żądanie obszaru dworskiego w Mordarce wyekstabulowano z księgi hipotecznej. Poszukiwał ropy i w Klęczanach. Roboty wy­konywano pod kierownictwem Ferdynanda Brunickiego. Tam znaleziono ropę; Ferdynand Brunicki założył raifinerję i wy­rabiał bardzo dobrą waselinę.

Maurycy Brunicki lubiał grać w karty; ile razy przyje­chał Dr. Slawik z Nowego Sącza na komisję do Limanowej, zawsze po ukończonej czynności urzędowej udawał się z ówcze­snym naczelnikiem powiatu, śp. Szczepańskim, do dworu Pisarzowskiego na karty.

Lud miejscowy bardzo poważał Maurycego bar. Bru­nickiego—nazywał go »dobrym i miłosiernym panem”—bo też biedni zawsze otrzymywali we dworze jałmużny. Ucho­dził za uczynnego i bardzo bogatego obywatela. Żona Mau­rycego posiadała domową lekarnię i ludzi miejscowych w ra­zie słabości leczyła. We dworze odbywały się często zabawy, na które przeważnie oficerowie z Nowego Sącza się zjeżdżali i tańczono przy grze fortepianowej.

Maurycy Brunicki umarł w Pisarzowej 4 lipca 1874, mając lat 70; zaś jego żona 12 października 1873, w 56 roku życia. Ciała ich spoczywają we wspólnym grobie na starym cmentarzu w Pisarzowej, przy samej drodze, prowadzącej do Męciny i dalej ku Nowemu Sączowi. Na mocy kodycylu Maurycego bar. Brunickiego, z dnia 5 listop. 1873 r. i dekretu dziedzictwa z dnia 3 lipca 1875 L. 3406 po nim wydanego, odziedziczyły jego dzieci, wyżej wymienione, dwór w Pisa­rzowej.

Po śmierci ojca zaczęły dzieci majętność tę parcelować — poczem pozostałą resztę sprzedali 13 listopada 1876 mał­żonkom Edwardowi i Marji Tatzelom, którzy po sprzedaniu pewnej ilości gruntów pozbyli resztę Bonawenturze Potaczow i kontraktem z dnia 30-IX 1877. Aktem notarjalnym z dnia 4-IX 1887 L. R. 4231, darował Bonawentura Potacz swoją posiadłość synowi swojemu Janowi, Ludwikowi, Ignacemu tr. im. Potaczowi, którą ją włościanom po kawałku sprzedał.

Majętność Pisarzowa jest objęta liczbą wykazu hipo­tecznego (1. w. h.) 333. Bonawentura Potacz umarł 9-XI 1887, mając lat 64, zaś jego żona 23 marca 1887, licząc 73 lat wieku; ciała ich spoczywają na starym cmentarzu w Pisarzowej. Ogród z zabudowaniami dworskiem i kupił w r. 1890 od Jana Potacza włościanin Rudolf Koncki. Dom mieszkalny (dwór) zburzył i wystawił sobie nowy obok placu, na którym stał stary budynek; gospodarcze budynki, z wyjątkiem muro­wanego spichlerza z piwnicą pod nim istniejącą, rozebrał; smukłe topole włoskiej, lipy i inne ozdobne drzewa, koło dworu rosnące, powycinał; część ogrodu owocowego zamie­nił na orne pole; jeden rząd alei grabowej (dolnej) wyciął, padło około 130 pięknych, muszkularnych grabów pod ostrą siekierą i piłą Konckiego.

Na tern kończy się historja dworu w Pisarzowej.*)

Tu jeszcze dodam, że Ferdynand Brunicki umarł w Klęczanach 13-IX 1900 (urodzony był w r. 1844). Po śmier­ci bezdzietnej Ferdynanda odziedziczyła jego żona rafinerję i ładny, wygodny, obszerny dworek z ogrodem i kilkoma morgami gruntu nad torem kolejowym, niedaleko przystan­ku w Klęczanach.

Okoliczności tak się nieszczęśliwie złożyły, że rafinerja i dworek wpadły w obce ręce — a piękna Natalja w domu jakie­goś kolejnika w Klęczanach w niedostatku 3 sierpnia 1911 r. za­kończyła swój żywot. Ferdynand i Natalia Bruniccy spoczywają we wspólnym grobie na starym cmentarzu w Chomranicach.

W końcu nadmieniam, że w Pisarzowej jest Ecclesia Ugn. er. 14.C2. T. E. S. Joannes Evang. matrices ab a lócó; że miejscowym proboszczem był w owe czasy ks. Smetana, następca ks. Nejducha; że ks. Smetana miał ładną, a jak lud się wyraża, »ozdobną« i inteligentną gospodynię p. Marję Woycikiewicz, która mieszka dzisiaj w Klęczanach.

 


Męcina dolna

W gminie Męcinie dolnej istniał jeden dwór, zwa­ny „Białym”, do którego należały folwarki. Bobrówka, Kłodne, Paszkowiec i Przeciwko.

Cały obszar cum agris et silvis wynosił około 2000 morgów. W białym dworze budynek mieszkalny postawiony był z drzewa, składał się z sześciu pokoi — była tam jedna wielka sala, przeznaczona na zabawy taneczne; później do­budował Anastazy Maszewski drugie sześć. Kuchnie, stajnie i stodoły były murowane. Koło dworu rosły topole włoskie, lipy, klony, jawory, akacje i inne ozdobne drzewa; była także ładna aleja grabowa.

W Bobrówce istniała wielka gorzelnia z zabudowa­niami murowanemi — tam wypasano woły. Po ustaniu pro­pinacji Bazyli bar. Gostkowski przerobił browar na budy­nek mieszkalny o 5 pokojach: od północy wystawił ganek drewniany, podparty filarami z drzewa, a od południa weran­dę oszkloną. Bazyli bar. Gostkowski wydzierżawił Bobrówkę Kazimierzowi Zdanowskiemu. W Kłodnem chowano ow­ce. Paszkowiec wydzierżawiano rodzinom szlacheckim. W Przeciwku chowano krowy — mleko od nich brał żyd pachciarz, który tam mieszkał.

Właścicielem Męciny dolnej z folwarkami był Wincen­ty baron Gostkowski, stryjeczny brat Wincentego barona Gozdawy Gostkowskiego z Rogów; odziedziczył te dobra po Stanisławie bar. Gostkowskim (dekret dziedzictwa ck. Sądu szlacheckiego prowincjonalnego we Lwowie z dnia 23-V 1787). Wincenty Gostkowski był wysokim urzędnikiem, zwa­no go »Szambelanem«, mieszkał stale w Krakowie, do Bia­łego dworu rzadko zaglądał. Zarządcą jego był Foltański. Wincenty Gostkowski nie miał dzieci, z tego też powodu zapisał Męcinę dolną z folwarkami swojej familji. Na pod­stawie testamentu Wincentego Gostkowskiego z dnia 26-VIII 1817 i dekretu dziedzictwa po nim wydanego przez ck. Sąd szlachecki w Tarnowie z dnia 10-XI 1841 L. 10016, dalej dekretu dziedzictwa z dnia 4-VIII 1837 L. 10994 wydanego przez ten sam Sąd po Makarym bar. Gostkowskim; Cesji Ba­zylego bar. Gostkowskiego z dnia20-X 1840; kontraktu kup­na i sprzedaży z dnia 18-111 1841, zawartego z Marją z bar. Gostkowskich Brunowiecką; Cesji Alojzjizbar. Gostkowskich Maszewskiej z dnia 6-IX 1868; dekretu dziedzictwa z dnia 3-II 1853 L. 499 po Julji bar. Gostkowskiej, wydanego przez ck. Sąd Szlachecki w Tarnowie, a wreszcie na mocy układu dnia 29-VI 1860 zawartego między sukcesorami Julji bar. Gostkowskiej i Bazylim bar. Gostkowskim z jednej a Alojzją Maszewską i Anastazym Maszewskim z drugiej strony, stali się Bazyli bar. Gostkowski i jego dzieci, niżej wymienione, współwłaścicielami Białego dworu z folwarkami. Bazyli był ożeniony z Brunowiecką i miał następujące dzieci:

Romana, który się ożenił we Lwowie z Dylewską, był profesorem na politechnice, wykładał kolejnictwo; Sydonię, która wyszła za mąż za Antoniego Gerżabka, sędziego, i właściciela dóbr Maniowy pod Czorsztynem; Broni­sławę, którą poślubił Włodzimierz Potocki a po jego śmierci Minkusiewicz; przez pewien czas mieszkali Potoccy, na Paszkowcu; Mieczysława, który był w powstaniu i bez-żennie umarł z odniesionych ran, gdy zasłaniał swego brata; Zygmunta, który się ożenił z Gołuchowską z Łużny, był również w powstaniu, mieszkał jakiś czas na Bobrówce; Władysława, który pojął za żonę Koziebrodzką i Julję, która wyszła za mąż za Jozefa Szalaya, właściciela Szczawnicy, a po jego śmierci poślubiła Nenela.

Bazyli bar. Gostkowski miał karbownika Józefa Pio­trowskiego, który przy pomocy leśnych prowadził gospodar­stwo nie tylko rolne, ale i lasowe. W owe czasy system gospodarstwa zbożowego polegał głównie na trójpolówce.

Bazyli Gostkowski namiętnie zajmował się kwiatami, ze szczególną i umiejętną starannością hodował, pielęgnował i uszlachetniał przeróżne najpiękniejsze rośliny kwiatowe. Założył wspaniałe ogrody, klomby z rzadkimi krzewami, gazony itp. Całymi dniami pracował energicznie w ogro­dach, to też było w nich, jak w raju. Gostkowscy żyli na takiej stopie, na jakiej nakazywało im stanowisko społeczne; wszystko było u nich po wielkopańsku. We dworze pano­wała staropolska gościnność; wysiadywali tam krewniacy i rezydenci; było im dobrze i wygodnie. Lud nazywał Ba­zylego Gostkowskiego »panem całą gębą z propinacji żyją­cym* i bardzo go poważał, albowiem był zacnym, uczciwym i uczynnym obywatelem, a nadto leczył ludzi w razie sła­bości. Ponieważ we dworze były córki na wydaniu, przeto Gostkowscy urządzali od czasu do czasu huczne zabawy, przy dobrej miejscowej kapeli, złożonej z Macieja Oleksego, Dudzików Kazimierza i Michała Szewczykiem zwanego i innych, na które okoliczna szlachta się zjeżdżała.

Podanie niesie, że pewien młody szlachcic, starający się o rękę jednej z bardzo pięknych córek dawnego wła­ściciela Męciny dolnej, postanowił urządzić swej wybranej serenadę. Po wesołej zabawie w białym dworze, gdy już wszyscy udali się na spoczynek, szlachcic przebrany za tru­badura zakradł się do klombu bzów, rosnących pod otwartem oknem wybranej, przez które wpadał do jej mieszkania śpiew artysty, skrzydlatego słowika, kłęby woni bzów i za­glądał rozmarzony, pełny, srebrny księżyc, ta gwiazda zako­chanych, i zaczął najpierw przytłumionym, a następnie co­raz donośniejszym, pięknym i czystym, choć nieuczonym, głosem przy cichym brzęku strun lutni nucić z mocą, uczu­ciem, nawet rodzajem pewnego porywu i zapału melodyjną piosenkę, której początek mniej więcej był taki: „Gwiazdzista, cicha, cudowna noc majowa, przepojona wonią bzu, o pójdź luba w me ramiona, gorącą pieśnią budzę Cię ze snu; O pójdź! o pójdź i podaj dłoń, na moją pierś twą główkę skłoń.” Zbudzona słodkiem a niepokojącem uczu­ciem serca, tudzież prądem, który idąc do niej z ogrodu, przebiegał dreszczem po jej nerwach, pobiegła panna do otwartego okna i z lubością gorącem biciem serca i z za­parciem oddechu słuchała tej ślicznej piosenki. Serenada odniosła pożądany skutek, albowiem szlachcic w krótkim czasie poślubił swoją wybraną, u której młody i zdrowy organizm i ognisty temperament domagał się już swoich praw. Bazyli bar. Gostkowski umarł w Gorzycach u swego syna p. Zygmunta dnia 30 stycznia 1886, mając lat 94. Ciało jego spoczywa na cmentarzu w Otfinowie. Żona jego zmarła w r. 1850 w Męcinie, zwłoki jej pochowano na miejsco­wym cmentarzu. Mieczysław Gostkowski umarł 20-VII 1867 w Łopusznie, a pochowany jest na cmentarzu w Męcinie.

Do Męciny dolnej, względnie Białego dworu, sprowa­dzili się małżonkowie Anastazy Maszewski (syn Anatolego i Anastazji Maszewskich) i Józeta z Dazowskich Maszewska z Trzecierza w roku 1875. Na mocy kontraktów kupna i sprzedaży z dnia 19-111 1876, zawartych z Romanem Gost­kowskim i Władysławem Gostkowskim; kontraktu z dnia 1-IV 1876, zawartym z Bazylim (Łostkowskim, Sydonią z Gost­kowskich Gerzabkową i Julją z Gostkowskich Szalayową;— kontraktu kupna, z dnia 20-111 1876, zawartego z p. Broni­sławą z Gostkowskich Potocką i na podstawie dekretu dzie­dzictwa z dnia 19-V 1877 L. 2263, wydanego po Mieczysławie Gostkowskim, stali się małżonkowie Anastazy i Józefa Ma-szewscy współwłaścicielami Białego dworu z folwarkami.

Anastazy i Józefa Maszewscy mieli następujące dzieci: Juljana, Władysława (ożenionego z Sulczewską), Marję (za­mężną Domagalską), Józefa (ożenionego ze Struszkiewiczówną); Zofję (która wyszła za mąż za Baumana), Kazimierza (który poślubił p. I.Aryschównę), Helenę (która wyszła za mąż za Świerczyńskiego) i Jadwigę (zamężną Bielewiczową).

Anastazy Maszewski był dobrym gospodarzem, na go­spodarstwie się rozumiał, jednak z powodu choroby nieule­czalnej  nie mógł osobiście doglądać wszystkiego.

Jeżeli się nie mylę, to w roku 1883 spłonął w biały dzień dom mieszkalny (dwór) w Męcinie dolnej — nie od­budowano go. Państwo Maszewscy, nie mając gdzie miesz­kać, przeprowadzili się na Bobrówkę i po jakimś czasie za­częli parcelować Męcinę dolna z folwarkami. Ówczesnemu nauczycielowi miejscowemu, Janowi Salaburze (Jan Salabura sprowadził się do Męciny w roku 1851, umarł w roku 1906 — pochowany jest na miejscowym cmentarzu), sprzedali obszerną murowaną stajnię, w Białym dworze istniejącą, z około 40 morgami dobrego gruntu i kawałkiem młodego lasu.

Anastazy Maszewski zmarł w Męcinie 19-go września 1890 roku; ciało jego spoczywa na miejscowym cmentarzu.

Józefa Maszewska, żona Anastazego, umarła 13-go marca 1910 r. w Nowym Sączu, a zwłoki jej leżą na nowym miej­scowym cmentarzu.

Po śmierci Anastazego Maszewskiego sprowadzili się do Bobrówki państwo Władysław i Marja z Maszewskich Domagalscy z Zimnowódki. Na podstawie umowy darowi­zny z daty Limanowa 6-XIl 1892 notarjalnie do L. 10993 legalizowanej, zawartej z Józefią Maszewską; dekretu dziedzic­twa po Anatazym Maszewskim, wydanego z dnia 27-V 1893 L. 4374; kontraktu kupna z daty Limanowa 8-VII 1886 L. r. 6798, 6813; kontraktu darowizny z daty Limanowa 6-XIl 1892 do L. 10993; dodatkowego oświadczenia z daty Nowy Sącz 27-IX 1893 do L. r. 10650; kontraktów kupna z daty 1) Limanowa 22-11 1893 L. r. 11119, 2) Winniki 27-IV 1893 do L. 3828, 3) Nowy Sącz 1-XI 1894, 4) Nowy Sącz 23-XII i 5) Sambor 9-VI 1895, zawartych ze spadko­biercami śp. Anastazego Maszewskiego, nabyli małżonkowie p. Władysławowie Domagalscy pozostałą resztę z dóbr Mę­cina dolna z folwarkami. Państwo Domagalscy mają nastę­pujące dzieci: Zofję zamężną Nowotarską; Stanisławę; Irenę zamężną Ciesielską; Emilję zamężną Kolkiewiczową i Janinę. Pan Domagalski dobrze gospodarzył, sam wszystkiem się zajmował. Państwo Domagalscy bardzo prak­tycznie wychowali swoje córki; pomagały rodzicom sku­tecznie w prowadzeniu gospodarstwa. Państwo Domagalscy po upływie pewnego czasu dalej parcelowali Męcinę dolną z folwarkami, aż w końcu kontraktem z dnia 27-IX 1907 sprzedali pozostałą resztę Ignacemu Pawłowskiemu, Chaj mó­wi Englowi i Freidzie Neiss i wyprowadzili się do Krakowa. — 1. w. h. 164 — Obecnie w Białym dworze stoją tylko zabudowania gospodarskie murowane, z niektórych porobili sobie chłopi mieszkania.

Znikły śliczne ogrody, klomby z kwiatami i krzewami, gazony, założone przez Bazylego Gostkowkiego, niema śladu pięknej alei grabowej, powycinano śliczne drzewa, te praw­dziwe i naturalne ozdoby dworów i ogrodów, jak topole włoskie, rozłożyste lipy, jawory, klony, akacje, modrzewie itp. Naga przestrzeń jak przedpole twierdzowe. Zabudowania na Bobrówce stoją jak dawniej. Dom mieszkalny jest opusz­czony, nikt w nim nie mieszka, okna powybijane, pełno dziur w dachu gontowym, wszystko się wali — bardzo przy­kre wrażenie czyni to na widzu.

Smutno kończy się historja Białego Dworu z folwar­kami w Męcinie.

Z Białym Dworem łączy się następująca fraszka czy dykteryjka.

Jeden z dziedziców Białego dworu miał żonę, nie tyle ładną ile bardzo dowcipną, sypała przy każdej sposobności na poczekaniu ciągłymi a trafnymi dowcipami W guście kon­ceptów mahaczkowskich, o którym jest mowa w moich wspo­mnieniach z Sądecczyzny.

Na imieniny właściciela dworu zjechało się siła okoli­cznej szlachty, na samym ostatku przybył miejscowy proboszcz ze swoim przyjacielem, młodym ks. Opatem N. z klasztoru X. Ks. proboszcz prowadząc pod rękę swego przyjaciela podszedł do pani domu i przedstawił go temi słowy: "Pozwoli pani Kolatorowa dobrodziejka, że jej przedstawię mego przyjaciela ks. Opata N. z klasztoru X«. Kolatorka rzuciła okiem ba­dawczym na młodego i przystojnego Opata: i podając mu swą rączkę rzekła: »Bardzo mi przyjemnie poznać ks. dobro­dzieja, ale mi to wydaje się dziwnem, że w tak młodym wieku a już Opat«.

Po kolacji, podczas której wino lało się strumieniami do kielichów, panowie szlachta poszli na cygara. Gdy miej­scowy proboszcz opowiedział zebranym o dowcipie pani do­mu, szlachta zagrzmiała śmiechem Dowcip ten obiegał cała okolicę i przeszedł do tradycji.

 


Męcina górna

W Męcinie górnej istniał dworek, zwany »Dębiną«— do niego należało około 200 morgów ziemi (z lasem), tudzież kawałek gruntu, zwany na »Miczakach«. Budynki były wystawione z drzewa — dom mieszkalny szczupły — do­piero gdy Karolowie Gostkowscy objęli Dębinę, odrestauro­wali budynek mieszkalny i dobudowali kilka pokoi tak, że potem dworek składał się z jednej dużej sali i czterech po­koi.

Dębinę dzierżawili przez jakiś czas Michał i Karolina Chwalibogowie. — Właścicielką tego folwarku była Julja Iza­bela z Szołajskich bar. Gostkowska, żona Karola bar. Gost­kowskiego, który nie pochodził z linji Wincentego bar. Gost­kowskiego, Ludwika z Waksmanów Machowska cedowała tę majętność dnia 9-XII 1854 Julji Izabeli dwojga imion bar. Gostkowskiej. Męcina górna była przedtem własnością Win­centego bar. Gostkowskiego. Na mocy testamentu Wincen­tego bar. Gostkowskiego z dnia 26-VIII 1817 i dekretu dzie­dzictwa z dnia 10-XI 1841 L. 10016 po nim przez c. k. Sąd szlachecki w Tarnowie wydanego, stała się właścicielką Dę­biny Urszula z bar. Gostkowskich Waksmanowa.

Na zasadzie dekretu dziedzictwa z dnia 16-IV 1858 L. 9405 przez c. k. Trybunał w Krakowie po niej wydanego, nabyła tę majętność Ludwika Machowska. Karol Gostkow­ski założył w Dębinie ogrody, a nadto piękny  kilkomorgo­wy wspaniały park (ten park oglądałem w czasie, kiedy właścicielką Dębiny by­ła p. Zofja Marynowska) rodzaj zwierzyńca. Karolowie Gostkow­scy mieli tylko dwie córki a mianowicie: Marję czarująco piękną, którą poślubił Eugenjusz Zieliński z Klęczan(O Marji Zielińskiej jest wzmianka w moich wspomnieniach z Sądecczyzny) i Zofję, z którą się ożenił Mieczysław Marynowski. U państwa Karolów bar. Gostkowskich odbywały się od czasu do czasu zabawy, w których uczestniczyła okoliczna szlachta — miały one duży rozgłos.

Karolowie bar. Gostkowscy pomarli w Męcinie, spoczy­wają we wspólnym grobie na miejscowym cmentarzu.

Na płycie marmurowej obok wielkiego ołtarza w ko­ściele(Ecclesia lign. er. a. 1325 per Venceslaum Przerębski, haere-dem in Męcina. T. E. S. Antonius Abb. matrices ab a. 1605.) męcińskim pod dwoma herbami jest taki napis: >Karol bar. Gostkowski ur. 1810, urn. 1867 i Izabela z Szołajskich bar. Gostkowska ur. 1827, um. 1869 proszą o westchnienie do Boga*.

Skoro jest mowa o kościele męcińskim, nie zawadzi uwaga, że w roku 1766 właścicielką Męciny górnej była Zuzanna ze Starowiejskich Ulatowska, która wybudowała z południowej strony kościoła kaplicę, w niej znajduje się ołtarz z wizerunkiem Przemienienia Pańskiego (samo oblicze). W tym kościele są dwa malowane obrazy: jeden (popiersie) przedstawia prawdopodobnie dawnego patrona kościoła miej­scowego, drugi zaś niby Świętą rodzinę, a twarze mają być wzięte z familji poległych właścicieli Męciny.

Po śmierci Izabeli bar. Gostkowskiej odziedziczyły Dę­binę atoli bez gruntu na Miczakach, bo ten sprzedała Izabela bar. Gostkowska włościaninowi Janowi Świerczkowi, jej córki wyżej wymienione,—1.—w.—h.—165.

Pani Zofja Marynowska spłaciła siostrę Marję Zielińską i stała się wyłączną właścicielką Dębiny. Państwo Mieczy­sławowie Marynowscy mają następujące dzieci: Stefanję zamężną Rudnicką; Marję zamężną Bzowską; Helenę zamężną Świeczyńską; Zofję i Stanisława, który się ożenił z panną Celiną Skrochowską.

Pan Mieczysław Marynowski był niezłym gospodarzem, a jego żona Zofja zacną i bardzo gościnną panią — lud wiej­ski nie ma słów pochwały dla swej byłej dziedziczki.

W czasie karnawału odbywały się we dworku na Dę­binie huczne zabawy, na które szlachecka okolica tłumnie zjeżdżała.

Największy zjazd okolicznej szlachty był w dniu imie­nin p. Mieczysława Marynowskiego — w tej zabawie zwykle uczestniczyli Eugenjuszowie Zielińscy z Klęczan, Apolinarowie Zielińscy z Niecwi, p. Juljanowie Marynowscy z Podkrasnego i Januarowie Struszkiewiczowie z Mszany Dolnej.

Eugenjuszowie Zielińscy z Klęczan mieli jednego syna Władysława, który się ożenił z Antoniną Kozłowską, a po jej śmierci z p. Wiktorją Gebhardtówną, która była we dwo­rze klęczańskim guwernantką do jego córki z pierwszego małżeństwa p. Elżbiety, oraz trzy córki a mianowicie: Jó­zefę, Annę i Jadwigę; najprzystojniejszą z nich była Józefa, zamężna Szujska. Eugenjusz Zieliński herbu Prus III z Klęczan umarł 30-VIII. 1906. w Nowym Sączu i jest po­chowany na cmentarzu S-tej Heleny; żona zaś jego Marja umarła w Klęczanach w r. 1913 i jest pochowana na cmen­tarzu starym w Chomranicach.

Władysław Prus Zieliński umarł w Klęczanach 11-V 1912 (urodzony 19-11 1871), jego żona Antonina 18-IX 1907 (urodzona 7-1 1877). — Ciała ich spoczywają we wspólnym grobie na starym cmentarzu w Chomranicach. Klęczany są prawie sparcelowane.

Apolinary Zieliński herbu Prus III. z Niecwi był rodzo­nym bratem Eugenjusza Zielińskiego z Klęczan.

Apolinarowie Zielińscy mieli tylko jedną córkę wyso­kiego wzrostu, smukłą i piękną brunetkę Marję, z którą ożenił się Dr. praw Stanisław Dunikowski, syn Wincentego i Adeli Ines z Witowie.

Wincentowie Dunikowscy mieli także córkę Marję, któ­ra zaślubiła Dr. T. Piłata ze Lwowa.

Apolinarowie Zielińscy po sprzedaniu Niecwi kupili od Jana Pieniążka z Łososiny górnej mały dworek i kilka mor­gów gruntu w Koszarach i tam gospodarowali przez 35 lat. Apolinary Zieliński umarł w Koszarach w r. 1888, ciało jego spoczywa na nowym cmentarzu w Łososinie górnej — jego żona Kazimiera ze Zdanowskich (pochodziła z Królestwa Pol­skiego) umarła w grudniu 1914 w domu swej wnuczki Marji Mieroszewskiej, żony p. Dr. Kazimierza Miroszewskiego, fizyka w Limanowej, i jest pochowana na miejscowym cmentarzu.

Stanisławowie Dunikowscy mieli jednego syna p.Tadeu­sza i córki p. Marję i p. Stefanję. Marja z Zielińskich Duni­kowska umarła w r. 1886 (urodzona w r. 1858), zaś jej mąż Stanisław w r. 1911 (urodził się w r. 1847). — Zwłoki ich leżą na cmentarzu nowym w Łososinie górnej.

Główną siedzibą rodu Dunikowskich, herbu Abdank, była w owe czasy Wojakowa. Pantaleon Dunikowski (syn Józefa) ożenił się z Ludwiką Dunikowską. Z małżeństwa tego były dzieci: Leokadja, którą zaślubił śp. Wincenty bar. Go­stkowski z Rogów; Julja, z którą ożenił się Felicjan Marszałkowicz ze Stronia; Wincenty, który pojął za żonę Adelę Ynes z Witowie i Jan. Jan Dunikowski ożenił się z Petronelą z hr. Stadnickich, wdową po Wielogłowskim Jó­zefie z Tęgoborzy. Janowie Dunikowscy mieli następujące dzieci:

Adama (stryjecznego brata Hipolita Dunikowskiego z Witowie), który się ożenił z p. Marją bar. Przychocką, córką p. Franciszka i Anny bar. Przychockich z Łososiny dolnej. (Tu zauważam, że syn Adamostwa Dunikowskich p. Stefan ożenił się z p. Marją Trzecieską, córką Władysława i Kazimiery ze Śmiałowskich (Aleksandrowice) małżonków Trzecieskich ze Zdakowa); Wandę, z którą ożenił się Zygmunt Marszałkowicz ze Stronia i p. Marję, która zaślubiła p. Adama Finka, herbu Ostoją z Komornik.

Był jeszcze p. Konstanty Dunikowski (syn Aleksandra, wnuk Michała, którego brat Józef był ojcem Pantaleona) mie­szkał w Kokuszce, a później w Brzanie górnej, ożeniony zaś był z p. Izabelą Levanson.

Pani Marynowska sparcelowała Dębinę. W roku 1886 wszystkie budynki i ogrody kupili od niej: Józef Krzysztof z Półrzyczek (koło Dobrej) i Bartłomiej Bożek z Lubomierza (koło Mszany dolnej). Nowonabywcy rozebrali budynki i na ich miejscu wy­stawili nowe.

Przestał istnieć wspaniały park, słynny i podziwiany w całej okolicy, w którym chowały się obłaskawione sarenki i zajączki i rozlegał się wesoło świegot ptasząt. Do tego parku przychodził Karol bar. Gostkowski z rodziną w lecie, w czasie gdy na błękitnem tle gwiaździstego nieba ukazał się pełny, jasny jak tarcza polerowanego srebra, księżyc, ten symbol nieukojonej tęsknoty, i usiadłszy na kamiennej ławie pod wielką płaczącą brzozą, wchłaniał zapach świeżo skoszo­nego siana, który lekki powiew wiatru przynosił, i słuchał w głębokiej zadumie śpiewu słowików, tych melodyjnych ptasząt, niewidzialnych dusz parku, smętnej, tajemniczej pie­śni drzew, tęsknych tonów pastuszej piszczałki z wierzbiny wykręconej, a w końcu wieczornej litanji, śpiewanej przez rozgłośny chór żab na odległym stawku: >umarł* »rade— rade—rade<.

Prześliczne, mocarne i przysadziste dęby, te symbole odrodzenia i wolności; klony z bogatymi liśćmi o różnych barwach; symbole smutku, płaczące brzozy o korze posrebrzonej z cienkiemi, bocznemi, obwisłemi gałązkami, i drgającymi w słońcu drobnymi listkami; buki o liściach szkarłatnych, kulisto-podłużnych; modrzewie iglaste, ży­wiczne o igiełkach miękkich; jodły o siwej korze z krótkimi, płaskimi liśćmi; sosny z liśćmi szpilkowatymi; świerki z listeczkami iglastymi wiecznie zielonymi itp. chłopi wy­rąbali, pozostałe pniaki wykarczyli, a cały park zamienili na grunt orny.

Obecnie niema nawet znaku, gdzie był ten przepiękny park. Niewesoło kończy się i kronika Dębiny.

W Męcinie dolnej był jeszcze jeden mały dworek, zwa­ny »Podkrasne«. Wszystkie zabudowania stały na placu, na­leżącym do Męciny dolnej, grunta zaś były już w sąsiedniej gminie Chomranice. Dworek ten stanowił własność małżon­ków Juljana i Klementyny ze Szołajskich Marynowskich. Kle­mentyna Marynowska była rodzoną siostrą Julji Izabeli dwoj­ga imion bar. Gostkowskiej, żony Karola bar. Gostkowskie­go z Dębiny. Juljanowie Marynowscy gospodarowali tam około lat 20, poczem sprzedali dwór Pawłom Zielińskim; ci zaś wydzierżawili w r. 1846 ten dworek Nikodemowi Marynowskiemu, synowi Tadeusza, herbu Niezgoda i Felicji z Po­tockich z Gumnisk i Wolicy.

Po upływie pewnego czasu Pawłowie Zielińscy dworek ten, położony naprzeciwko Bobrówki, sparcelowali.

Proboszczem w Męcinie był w owe czasy ks. Wincenty Wąsikiewicz, dziekan i inspektor szkolny, znany na całą oko­licę ze swoich światłych kazań i kaznodziejskiej swady.

Ksiądz Wąsikiewicz przeniósł się do starego Wiśnicza. Po nim nastał ks. kanonik Franciszek Klimkiewicz, który je­szcze żyje, a wieku ma lat 85.


 

Młynne niżne

W gminie Młynnem niżnem istniał jeden dworek, zwany »Słomianą«. Budynek mieszkalny, z drzewa wy­stawiony, składał się z czterech pokoi— w środku był ganek, podparty czteroma słupami drewnianymi. Zabudowania go­spodarcze z wyjątkiem murowanego spichlerza były także z drzewa. Do tego dworku należało ornego gruntu z lasem około 300 morgów.

Właścicielem tego majątku był Teodor de Friedensfeld Laskiewicz, ożeniony z Rozalją z Dzięciołowskich Głę­bocką, wdową po Michale Głębockim.

Na podstawie dekretu dziedzictwa z dnia 27-111 1851 L. 3344, wydanego przez c. k. Sąd szlachecki w Tarnowie, po Teodorze de Friedensfeld Laskiewiczu odziedziczyła tę posiadłość jedyna córka zmarłego Marja z Laskiewiczów Żu­ławska; mężem jej był Juljusz Szeliga Żuławski, zmarły w r. 1858 (urodzony w r. 1814). Spoczywa na nowym cmen­tarzu w Łososinie górnej. Pozostałe dzieci po Juljuszach Żuławskich są: p. Kazimierz, który ożenił sią z p. Józefą Gosławską z Bieńkowic (Pani Józefa Żuławska jest córką Konstantego Gosławskiego z Podola i Anieli Wierusz Kowalskiej 1° Gosławskiej, 2° Jasińskiej ze Zawady (powiat olkuski). Konstantowie Gosławscy przeprowadzili się w r. 1868 do Galicji do Bieńkowic. Stryjem ojca p. Józefy Żuławskiej był Maurycy Oksza Gosławski w Podolu urodzony, mistrz poezji lirycznej; niejedna z jego pieśni przechowa się długo w ustach narodu jak np. »Gdyby orłem byd«.); Wanda, która wyszła za mąż za p. Narcyza Figiet-tiego, obywatela z Królestwa Polskiego; Stanisława, którą poślubił p. Jakób Króliński z Bi-goszówki (koło Wieliczki) i Lubina, z którą ożenił się p. Nicefor bar. Lenk-Sufczyński z Borków (koło Niska).

Po śmierci Juljusza Żuławskiego gospodarowała na Sło­mianej pozostała wdowa Marja Żuławska ze swoim synem p. Kazimierzem Żuławskim.

Marja Żuławska, osoba bardzo gościnna, mając córki na wydaniu, urządzała w czasie karnawału we dworku swym zabawy, na które okoliczna szlachta się zjeżdżała; nie bra­kowało na nich Seweryna Głębockiego z rodziną z Mordarki i Edmunda Żóchowskiego z najstarszą córką p. Jadwigą — później zamężną Michałowską — z Laskowy (Piszący nic jeden raz tańczył do białego dnia na Słomianej przy doskonałej kapeli Domitrów z Łososiny górnej).

Na podstawie aktu darowizny z dnia 12-X 1883 przez Marję Żuławską zeznanego, stał się p. Kazimierz Żuławski wyłącznym właścicielem Słomianej, l.w.h. 664.

Marja Żuławska umarła w Słomianej 12-X 1898 i jest pochowana na nowym cmentarzu w Łososinie górnej.

Może nie od rzeczy będzie, jeżeli nadmienię, że dobra Szyk ze Starem rybiem obejmujące około 600 mor­gów gruntu z lasami, były siedzibą rodu Żuławskich od da­wien dawna. Właścicielem tych dóbr był śp. Ignacy Żuław­ski. Według dekretu dziedzictwa z dnia 26-VIII 1806, wyda­nego przez ck. Sąd szlachecki w Tarnowie, odziedziczyli te dobra: Wiktorja ze Żuławskich Dunikowska, Jan Kanty Żu­ławski, Wincenty Żuławski, Wojciech Żuławski, Franciszka Żuławska i Józef Leśniowski, syn Katarzyny z Żuławskich Leśniowskiej, w równych częściach, l.w.h. 673.

Towarzystwo ochrony własności ziemskiej w Limano­wej kupiło te dobra od p. Marji z Żuławskich Russockiej, właścicielki blisko połowy tych dóbr, i innych spółwłaścicieli 8-II 1884 r. i sparcelowało je. Obecnie 4/6 części tych dóbr stanowią własność p. Marji Russockiej, córki Jana Russockiego (syna Adama) i Marji z Żuławskich. Pani Marja Russocka kupiła te 4/6 części Szyku od Towarzystwa ochrony własności ziemskiej w Limanowej 23-XII 1910 r. Resztę kupili po kawałku chłopi miejscowi. Marja z Żuław­skich Russocka była córką śp. Wojciecha Żuławskiego, wnucz­ką Ignacego Żuławskiego i przyrodnią siostrą śp. Juljusza i Leona Żuławskich.

Dziadkiem pana Kazimierza Żuławskiego był Wojciech Żuławski, syn Ignacego — miał dwóch synów: Juljusza i Le­ona, ostatni był lekarzem i praktykował w Limanowej, synem jego był Dr. Karol Żuławski, lekarz w Krakowie. Państwo Kazimierzowie Żuławscy mają następujące dzieci: 1) Wi­tolda, który się ożenił z p. Stanisławą Łobosówną, 2) Zygmunta, który poślubił p. Zofję Richterównę, 3) Bog­dana,  ożenionego z p. Heleną Richterówną, siostrą Zofji, 4) Sławomira,  ożenionego z p.  Marją Wiśniowską, 5) Janusza, który się ożenił z p. Marją Bukowską i 6) Jadwigę, którą poślubił p. Grzegorz Marjasz. — Kazi­mierzowie Żuławscy mieli także syna Jerzego, autora „Dyktatora”, „Eros i Psyche”, który był bardzo cenionym literatem. Śp. Jerzy wstąpił do Legjonów — umarł w szpitalu w Dębicy na tyfus w r. 1915. — Polska literatura poniosła wielką stratę przez jego przedwczesną śmierć.

Kazimierz Żuławski technik krakowski, był wzo­rowym, tęgim i rządnym gospodarzem, nie wstydził się ująć w ręce pług. Fróhlichowski, ażeby lemieszem krajać ojczyste zagony, swą zapobiegliwością i energją gospodarczą wzbu­dzał podziw u sąsiadów; mimo oszczędności, posuniętej do ostatnich granic, nie mógł utrzymać się na Słomianej i nic dziwnego, wszak trzeba było spłacić rodzeństwo, sprawić wy­prawy ślubne i wesela siostrom, a co najważniejsze, kształcić aż sześciu synów i starannie ich wychowywać. — Cała okolica podziwiała pana Kazimierza, że przy takich warunkach po­trafił to wszystko uskutecznić.

Kazimierz Żuławski w miarę koniecznej potrzeby z bólem serca sprzedawał ziemię parcelami. W końcu sprzedać musiał pozostałą resztę kontraktem z dnia 9-IV 1900 Walentemu Lipie­niowi, Wojciechowi Dudzie, Janowi Chrobakowi, Michałowi i Jó­zefowi Lipieniom. Niejedną gorącą łzę uronił w cichości, pod­pisując twardą a drżącą ze wzruszenia ręką odnośny kontrakt.

Można sobie wyobrazić, co się działo w sercu p. Kazi­mierza Żuławskiego, tego patryjoty obywatela i troskliwe­go ojca tylu dzieci, gdy się przekonał, że nie zdoła dzie­ciom zostawić tej ukochanej Słomianej, w której się urodził, wyrósł, wychował, tyle przeżył chwil wesołych, tej ziemi, którą własnemi rękami uprawiał.

Gdy p. Kazimierz Żuławski przyszedł do wspaniałego, gałęzistego świerka, w ogrodzie stojącego, mającego obwodu trzy metry a około 20 metrów wysokiego i godnego odmalowania lub odfotografowania, aby się z nim na zawsze pożegnać, świerk zrozumiał tę chwilę i zaszumiał pieśnią sobie właściwą, jak har­fa o tysiącznych strunach. P. Kazimierz z rozrzewnieniem słu­chał tej pożegnalnej pieśni — miał i świerk czułe serce.

Chłopi po wyprowadzeniu się pp. Żuławskich z dworu zburzyli wszystkie zabudowania gospodarskie, z wyjątkiem murowanego spichlerza. Budynek mieszkalny pozostał — jedną połowę rozebrali, a na jej miejsce wybudowali nową. Chłopi postawili nowe budynki mieszkalne i gospodarskie, bo jest aż sześciu gospodarzy z licznemi rodzinami.

Pan Kazimierz Żuławski, ile razy przejeżdża przez te strony, nie omieszka zaglądnąć bodaj na chwilę do Słomia­nej i pójść do tego ukochanego, żywego a niemego świadka życia i dziejów rodzinnych, świerka, aby z nim pogwarzyć o dawnych lepszych czasach; ileż to myśli i uczuć musi mu ten świadek przypominać.

Jadąc gościńcem z Limanowej w kierunku Bochni, mo­żna zobaczyć ten świerk — stoi po prawej stronie gościńca naprzeciwko murowanego młyna za mostem na Łososinie.

Na zakończenie historji tego dworku przytoczę poda­nie ludowe o śp. Jerzym Żuławskim:

Kiedy Jerzy był małym chłopcem, robił sobie łuki z wi­kliny i strzelał z nich do wron, srok, wróbli itp. Pewnego razu zauważył Juras, że na pastwisku położonem za rzeką Łososiną, która płynie niedaleko dworku, pasą się owieczki. Wszystkie były białe prócz jednej najmniejszej, która miała czarną wełnę. Juras postanowił strzelić z łuku do tej naj­mniejszej owieczki, był ciekawy, czy jego strzała doleci tak daleko i czy w nią trafi. Podszedł do samej rzeki, napiął łuk, wymierzył i puścił strzałę. Jakżeż się zdziwił Jurek, gdy zamiast w owieczkę trafił w pastereczkę — chłopiec roze­śmiał się serdecznie, zzuł buciki, przeszedł przez rzekę i zbli­żył się do pastuszki, aby zabrać strzałę. Pastereczka miała już w rękach strzałę i żartowała z Jurasia, że z niego dobry strzelec, bo zamiast w owieczkę trafił w nią i pokazała rę­ką miejsce, w które strzała ją ugodziła; okazało się, że w sa­mo serduszko (Bóg skrzydlaty, Eros — dziecko, luby, złoty, naciągnąwszy łuk z pustoty, puścił jej w łono strzałę — jest raniona w serce ) Jurek (—Eros) trafił ją —(Psyche). Juras przypatrzył się pastuszce a ona jemu. — Ona była córeczką zamożnego gospodarza ze Słomiany, jedynaczka, na chrzcie świętym dano jej imię Basia, młodziutka dziewczynka, rówie­śnica Jurka, śliczna jak jagódka, blondyneczka z oczkami niebieskiemi i buzią jak pączek dzikiej różyczki, który miał ochotę się rozkwitnąć. On panicz niebrzydki, brune­cik. Ona jemu, a on jej się spodobał i nagle uczuli oboje pociąg do siebie. — To były młodych dzieci pierwsze ser­duszek wzruszenia, których się nigdy nie zapomina. — Od tego czasu Jurek, ile razy zauważył Basię pasącą owieczki na pa­górku za rzeką Łososiną, zabierał swój łuk i spieszył do niej. Oboje paśli owieczki, zbierali jagódki, malinki, ostrężynki (które w tej okolicy zwane są czernicami, a w po­wiecie mieleckim baranami), grzybki, a w końcu rydzyki. Jurek już nie strzelał z łuku do owieczek, lecz strzelał swemi oczkami do Basi, a ona do niego i nigdy nie chybili.

Trafiało się czasem, że Jurek nie mógł przyjść do Basi, pasącej owieczki, w takich razach tęskniła*) do niego. Z cza­sem Basia wyrosła na bardzo ładną dziewczynę wiejską i wyszła za mąż za syna bogatego gospodarza, jedynaka ze sąsiedniej gminy. Małżeństwo było szczęśliwe. — Barbara nie mogła jednak zapomnieć o tem pierwszem wzruszeniu swego serduszka w dzieciństwie i od czasu do czasu odczu­wała tę ranę zadaną jej przez Jurka-Erosa. Jerzykowi, gdy ukończył szkoły i stał się homo sui juris i poświęcił litera­turze, przypomniały się „te wesołe, jasne dnie w dzieciństwie swem, które teraz wydały mu się li cudownym snem” i pod wpływem tych wspomnień tudzież pewnego rodzaju atawizmu, napisał, jak niektórzy twierdzą — powieść sceniczną „Eros i Psyche” (»Rannam w serce, mrę z tęsknoty. Stęskniona, pragnąca, a pewna, że przyjdzie w jakąś najsłodszą godzinę. O przybądź ! czekam Cię — przybywaj!«) (w Arkadji i Zmierzch Bogów).

W Młynnem wyżnem z Wołową górą (ongiś góra ta stanowiła własność śp. Antoniny Puzikowskiej) istniał je­den dworek i był własnością Ludwika Bilińskiego (1846)— l.w.h. 663.

Ludwik Biliński, ożeniony z Sabiną Pieniążkówną, cór­ką Jana Odrowąż Pieniążka i Marji z Dunikowskich Pieniążkowej z Łososiny górnej, miał następujące dzieci: pp. Sta­nisława, Bolesława, Józefa, Julję zamężną Dulębową, Magdalenę zamężną Gawłową, Edwarda i Sylwestrę zamężną Chwalibogową. Dworek (bywałem w nim z moim ojcem) ten odziedziczyły wyżej wymienione dzieci po swoim ojcu Ludwiku Bilińskim w równych częściach (de­kret dziedzictwa z dnia 17-11 1868 L. 36). Posiadłość wnet uległa parcelacji.


Niedaleko Młynnego był jeden dworek większy w Ło­sosinie górnej i jeden dworek mały w Koszarach.

Dworek pierwszy z Kisielówką (która była dawniej własnością Grzegorza Szwabe) stanowił własność Marcelego Pieniążka (syna Jana), ożenionego z Julją Wielogłowską. — l.w.h. 684.

Marcelowie Pieniążkowie mieli następujące dzieci: pp. Marję, z którą ożenił się p. Leonard Walter; Jana, który poślubił p. Annę Zielińską, córkę Eugenjusza Zielińskiego z Klęczan; Helenę, która w panieństwie umarła; Józefę, którą pojął za żonę Kwolewski, a po jego śmierci p. Tarsiński i Władysławę, która wyszła za mąż za Furmankiewicza, a gdy ten umarł, za p. Nowińskiego. Majętność ta jest sparcelowana. Drugi dworek w Koszarach z folwarczkiem Bałazówką był własnością Florjana Pieniążka—po jego śmier­ci dworek ten odziedziczyła Julja z Wielogłowskich Pieniążkowa, żona Marcelego Pieniążka—l.w.h. 696.

I ten dworek jest sparcelowany. Najstarszy wpis hi­poteczny na karcie B. (własności), odnoszący się do dwor­ku na Koszarach, jest następujęcy: Na mocy ustępstwa przez Marję z Dunikowskich Pieniążkową (córkę Józefa Du­nikowskiego, a siostrę Pantaleona Dunikowskiego z Wojakowej), dnia 20-V 1824 zeznanego, dekretu dziedzictwa po śp. Janie Odrowążu Pieniążku przez c. k. sąd szlachecki w Tarnowie z dnia 9-XII 1847 L. 16468 wydanego i trans­akcji, między spadkobiercami dnia 6-VI 1846 zawartej, dzieci zmarłego Jana Pieniążka i Marji z Dunikowskich Pieniąźkowej jako to: Konstanty Pieniążek, Bonawentura Pie­niążek, Florjan Pieniążek, Paulina z Pieniążków Marynowska, Sabina z Pieniążków Bilińska, Zenonja z Pieniążków Niwicka i Marceli Pieniążek za właścicieli dóbr Koszary z Bałazówką w równych częściach się intabuluje.

Jan Pieniążek, właściciel późniejszy i dworku w Łososi­nie górnej i dworku w Koszarach, człowiek bezdzietny, roz­począł parcelować te obie posiadłości, między innemi sprze­dał folwark zwany „Bałazówką” (o śp. ks. Browarnym jest wzmianka w moich wspomnieniach Limanowskich i Starosądeckich). Wieść niesie, że za stara­niem Julji z Wielogłowskich Pieniążkowej, żony Marcelego, władze kościelne zezwoliły na zaprowadzenie odpustu w ko­ściele w Łososinie górnej dnia 15 sierpnia każdego roku.

Dopóki żyła Julja Pieniążkową, bardzo nabożna matrona, w odpusty podejmowano we dworku Łososińskim wszyst­kich księży, na odpust, zwany szlacheckim, przybyłych, śnia­daniami, obiadem i wieczerzą.

Po śmierci Julji Pieniążkowej odpust ten sprawiał miej­scowy proboszcz Maciej Browarny (o śp. ks. Browarnym jest wzmianka w moich wspomnieniach Limanowskich i Starosądeckich.),  zmarły 19-VIII 1892 (urodzony w r. 1811). Marceli Pieniążek posiadał puchar, do którego wlewano wino z dwóch butelek, a mianowicie: z je­dnej w środek, a z drugiej na przykrywkę.

Goście, którzy zjeżdżali się do dworku na imieniny państwa Pieniążków, musieli duszkiem wypić wino z tego pucharu za ich zdrowie, a także i na odjezdnem (strzemienne). Koło dworku istniał staw, w którym hodowano ładne karpie; trzymano się tu ściśle zasady »post rybes, vinum bi-bes«. W tęj stronie były jeszcze inne dwory i dworki i tak:

W Makowicy istniał jeden dworek, stanowiący wła­sność małżonków Kajetana i Cecylji z Głębockich Sucharkiewiczów, nabyli go 16-1V 1842 od Wiktorji z Grotowskich Dzięciołowskiej.—l. w.h. 651.

Kajetanowie Sucharkiewiczowie zostawili następujące dzieci: pp. Felicjanę zamężną Sopińską; Emilję zamężną l-o Kochankiewiczową, 2-o Tworzyłłową; Domicelę zamężną Pławecką; Hilarego; Marję zamężną Klefeldową i Jana. Dworek ten kupiło towarzystwo ochrony własności ziemskiej w Li­manowej i sparcelowało.

 

W Piekiełku był jeden dworek, stanowił własność Marji z Dunikowskich Germanowej (córki Antoniego a brata Pantaleona Dunikowskiego z Wojakowej); kupiła go od swe­go ojca Antoniego Dunikowskiego, wdowca po Udrańskiej, dnia 24-V 1865; wpierw dworek ten był własnością Józefa Dunikowskiego, który go sprzedał 25-VI 1826 Antoniemu Dunikowskiemu.—l.w.h. 721. Marja z Dunikowskich Germa­nowa była żoną Karola Germana, ojca p. Dr. Ludomiła Germana (dzisiejszego wiceprezesa Koła Polskiego w Wiedniu) ożenionego z panną Dizius z Jarosławia.

 

W Rupniowie istniał jeden dwór, stanowiący wła­sność śp. Antoniego Meisnera, a następnie p. Feliksa Meinsnera syna, ożenionego z p. Malczewską, córką art. malarza.— l.w.h. 653. Dwór ten jest sparcelowany.

 

W Stróży był także dworek — własność Wincentego Struszkiewicza (Miał jednego syna Zygmunta, ożenionego z p. Anną Młodecką z Jasienny i był rodzonym bratem Januarego z Mszany dolnej) (1846)—l.w.h. 583. — I ta posiadłość już dzi­siaj sparcelowana.

 

W Słupki miał dwór Aleksander Dydyński, który ma tylko jednego syna Gustawa. Tu nie zaszła żadna zmiana.— l.w.h. 349.

 

W Laskowej istniał dwór, był własnością Aleksandra Skrzyńskiego (1846)—właścicielem tego majątku jest obecnie p. Konrad Żóchowski (syn Edmunda Brodzie Żóchowskiego i Marji Żóchowskiej), ożeniony z p. Marją Niewiadomską, siostrą p. Marjana Niewiadomskiego z Młynnego wyżnego — l.w.h. 690.

Edmundowie Żóchowscy mieli następujące dzieci: pp. Jadwigę zamężną Michałowską; Martę zamężną Kołacz­kowską; Marję zamężną l-o Trybulcową, 2-o Hincingerową; Konrada; Jana, który się ożenił z p. Marją Gorczyńską; Wilhelma, który poślubił wdowę p. Paulinę Wierzańską a wreszcie Maksymiljana, który w stanie wolnym umarł 8-lV 1896 (urodzony był 12-VII 1846) Edmund Żóchowski umarł 30 X 1883 w 64 roku życia; żona zaś jego Marja 22-V 1908 wieku lat 84. Ciała Edmundów Zóchowskich i Maksy­miljana spoczywają na cmentarzu nowym w Łososinie gór­nej w grobowcu rodzinnym.

 

W Jodłowniku (rządcą we dworze jodłownickim jest Stanisław Łupkowski, o jego nieżyczliwej działalności dla obszaru dworskiego w Mordarce w charakterze delegata gal. Towarzystwa łowieckiego będzie mowa we Wspomnieniach z Mordarki, które później wydam) istniał jeden dwór, stano­wiący własność Konstantego i Marji z Kirchnerów małżon­ków Romerów (1846). l.w.h. 343. Michał i Ludwik Romerowie byli rodzonymi braćmi Konstantego Romera. Konstantowie Romerowie mieli następujące dzieci:

D-ra Gustawa (mieszkał jakiś czas w Zabełczu), któ­ry ożenił się z Bronisławą Wyszkowską, a po jej śmierci z p. Jadwigą Larocką, Gustaw Romer był prezesem rady powiatowej w Nowym Sączu, posłem na Sejm Krajowy, a w końcu dyrektorem Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń w Kra­kowie; p. Tadeusza, byłego prezesa rady powiatowej w Limanowej; Marję, z którą ożenił się p. Aleksander Dydyński ze Słupia; p. Adama, który poślubił p. Marję Li­tyńską z Wierzbicy nad Rawą ruską i Stefana, który pojął za żonę p. Zofję Młodecką z Królestwa Polskiego. Dzieci małoletnie Stefana Romera, pp. Alexander Gustaw dwojga imion, Konstanty, Janina i Zofja są obecnie współwłaścicie­lami dworu w Jodłowniku.

W Skrzydlnej był jeden dwór, stanowiący własność p. Zygmunta Pruszyńskiego (1846) 1. w. h. 337. Dobra te są w znacznej części sparcelowane. — Pozo­stałą resztę zakupił galicyjski bank ziemski w Łańcucie.

Zygmunt Pruszyński ożenił się z p. Felicją hr. Bo­browską i miał cztery córki a mianowicie: Honorynę, którą poślubił Ludwik hr. Dębicki; Wandę, która wstą­piła do zakonu sióstr Felicjanek i tam zmarła; Olgę, która wyszła za mąż za p. Józefa Brykczyńskiego i Marję, z którą ożenił się p. Dunin, właściciel dóbr Głębowic. Zygmunt Pru­szyński był także właścicielem wsi Łazany koło Wieliczki i jednej kamienicy w Krakowie przy ulicy Florjańskiej, w któ­rej mieszkała jego matka Joanna. Zygmunt Pruszyński był pierwszym pocztmistrzem w Skrzydlnej, zmarł w wielkim nie­dostatku.

Pani Felicja Pruszyńska była właścicielką wsi Łęki koło Tarnowa, tudzież dóbr Swięcany koło Biecza, które odziedzi­czyła po swoim wuju hr. Bobrowskim. — W tych ostatnich dobrach mieszkała razem z pp. Józetostwem Brykczyńskimi

 

W gminie Mszanie dolnej był jeden dwór — doń należały grunta położone w Mszanie górnej i stanowił wła­sność Januarego Struszkiewicza, a następnie jego najstarszego syna p. Władysława — 1. w. h. 540 i 632. January Struszkiewicz był ożeniony z panną Udrańską i miał następujące dzieci: pp. Władysława, który ożenił się ze Stadnicką z Tymowy, a po jej śmierci poślubił p. Dobrzyńską z Jodłowej; Ludomira, który pojął za żonę p. Rogalską; Michała, który się ożenił z Horoszkiewiczówną, a gdy ta umarła poślubił wdowę po Władysławie Zielińskim z Klęczan p. Wiktorję z Gebhardtów; Bolesławę, która wyszła za mąż za p. Rubenbauera; Józefę, którą poślubił p. Bolesław Długoszewski z Bobowej i Stanisławę niezwykłej urody, któ­rą poślubił Korytowski ze Znamirowic.

 


We wsi Kamienicy istniał jeden dwór — doń nale­żało niewiele ornego gruntu, natomiast dużo lasu. Obszar lasów położonych w Kamienicy, Zasadnem, Zalesiu, Zbludzy i Szczawie wynosił około 3214 hektarów.

Właścicielką tego rozległego majątku lasowego* była p. Kornelja z Kirchnerów Marszałkowiczową, żona Maksymiljana. — 1. w. h. 631 i 224. (Zasadne)

Dzisiaj stanowią te dobra własność towarzystwa akcyj­nego fabryki celulozy w Żylinie (Zsolna) na Węgrzech.

Maksymiljanowie Marszałkowiczowie mieli jednego sy­na Zygmunta, który ożenił się z Wandą Dunikowską z Tęgoborzy i córki: p. Helenę, którą poślubił Stanisław Radomyski z Łukowicy i p. Marję, która wyszła za mąż za p. Edwarda Tooczkę, właściciela dóbr na Litwie.

Ojcem p. Edwarda Tooczki był Juljan Tooczko, marszałek szlachty w gubernji Wileńskiej — przebywał dłuż­szy czas w Krakowie. Maksymiljan Marszałkowicz, gdy był auskultantem przy forum nobHium w Tarnowie, poznał się z panną Kornelją Kirchnerówną w Nowym Sączu i z nią się ożenił. Maksymiljan był to człowiek nader przedsiębiorczy, z szczęśliwą ręką, bardzo dobry i rozumny gospodarz; założył w Kamienicy huty, rudę żelazną zwozili Kamienicczaki z Na­wojowej (koło Nowego Sącza) i mieli ładne zarobki; nadto założył papiernię, wyrabiano w niej bardzo trwały papier si­wy kancelaryjny i bibułę ze samych szmat; to też nic dzi­wnego, że wyroby papierni Kamienickiej miały ustaloną sławę w całej Galicji. Główny skład papierów z Kamienicy był w sklepie pod firmą >J. Kosterkiewicz w Nowym Sączu (w rynku).

Rządcą, pełnomocnikiem i prawą ręką Maksymiljana Marszałkowicza był Leopold Bossowski, zmarły w późnym wieku w Starym Sączu dnia 16-VII 1907.

Maksymiljan Marszałkowicz był prezesem rady powia­towej w Limanowej (wybrany w r. 1867); za jego staraniem rozszerzono i znacznie ulepszono drogę, wiodącą ze Słopnic do Kamienicy. Maksymiljan posiadał obfitą i doborową bibljotekę, z której umiejętnie korzystał Szczęsny Morawski w swem opracowaniu Sądecczyzny.

Po śmierci Maksymiljana Marszałkowicza (w r. 1878) darowała pozostała wdowa tę bibljotekę Akademji Umieję­tności w Krakowie. Maksymiljan Marszałkowicz był bardzo poważany w całej Sądecczyźnie. Okoliczna szlachta udawała się do niego jako człowieka mądrego, prawego i wielkiej zacności po zdrową a zawsze życzliwą radę tak w sprawach publicznych, jako też i prywatnych, osobistych. Maksymiljan umarł w Kamienicy, a zwłoki jego zabrała wdowa do Kra­kowa, dokąd się przeniosła na stałe mieszkanie.

Tutaj nadmieniam, że ojciec Kornelji Marszałkowiczowej, Józef Karol dwojga imion Kirchner, ożeniony z Karoliną Morbitzerówną z Krakowa, założył w Nowym Są­czu za zezwoleniem ówczesnych władz rządowych po prze­prowadzeniu licznych dochodzeń duży sklep korzenny.

Józef Karol dwojga imion Kirchner miał cztery córki, a mianowicie: Kornelję,która odziedziczyła dobra Kamie­nicę z przyl. po swoim ojcu Józefie Karolu 2-ga imion Kirchnerze (dekret dziedzictwa z dnia 11-X 1838 L. 12264 wy­dany przez ck. Sąd szlachecki w Tarnowie) i swej małole­tniej siostrze Teofili Kirchnerównej (dekret dziedzictwa z dnia 4-II 1840 L. 1433 i akt działu z dnia 20-V 1840); Józefę, z którą ożenił się p. Marceli Żuk Skarszewski z Gródka; Marylę, którą poślubił Konstanty Romer z Jodłownika, oj­ciec d-ra Gustawa Romera ze Zabełcza i Teofilę, która umarła w panieństwie. Józef Karol dwu im. Kirchner sprzedał swój sklep Joachimowi Kosterkiewiczowi w Nowym Sączu. Firma ta do dziś dnia istnieje i stanowi własność p. Feliksa Rittera, em. sędziego i właściciela kamienicy w rynku.

Joachim Kosterkiewicz pochodził z Litwy i miał 12 dzieci, między temi, Antoniego (Wielopole), Aleksan­dra, Stanisława, córki Z o f j ę zamężną Zdańską i Józefę zamężną Ritterową. Feliks Ritter (pochodził z Preszowa), ożeniwszy się z Józefą Kosterkiewiczówną, otrzymał sklep korzenny na własność. — Joachim Kosterkiewicz miał brata Erazma, który był przedsiębiorcą i zbudował wielki most na Dunajcu w Nowym Sączu.

*Do największych majątków lasowych w Limanowszczyźnie należą oprócz Kamienicy: a) Poręba wielka z przyległ. Koniną, Łętową i Lubomie­rzem. — Obszar lasów wynosi około 4399 hekt. Właścicielem tego majątku był pan hr. Henryk Wodzicki a później pan hr. Antoni Wodzicki — 1. w. h. 430. b) Dobra z przyległ. Gruszowice, Chyszówki, Jurków, Półrzeczki i Wilczyce. Cały obszar lasów wynosi około 2302 hekt. Właścicie­lem tego majątku był Herman Zwierzyna, a w czasach ostatnich p. Jan Brandys l. w. h. 659. Dobra w r. 1792 stanowiła własność Stanisława hr. Małachowskiego, byłego starosty Sądeckiego.

 

Dwory i dworki, o których była wyżej wzmianka, i inne zamierzam w czasie późniejszym szczegółowo opisać.


Najwięcej dworów i dworków szlacheckich było koło drogi, wiodącej z Siekierczyny przez Przyszową w kierunku Starego Sącza. W tych dworkach panowała staropolska gościnność, otwartość, szczerość kordjalność i wesołość. Z tych dworków wychodziły po kądzieli dobroć, miłość i poświęcenie.

Limanowszczyzna słynęła ze swoich miłych dworków i towarzystw.

W czasie karnawału odbywały się w tych dworkach, a zwłaszcza w obszernym i wygodnym dworku Władysława Waltera teatry amatorskie, tradycyjne kuligi i sławne, huczne zabawy. Młodzież męska o bujnym, romantycznym i wulka­nicznym temperamencie, ochocza, dziarska i zręczna, hulała z wielkim animuszem do upadłego, piła na umór, a podpojona orkiestra, złożona z Grzegorza i Kazimierza Królów oraz innych z Przyszowej, rżnęła od ucha z całej mocy po strunach, siarczyście, na bij! zabij! W oczach płci pięknej paliły się iskry niebywałej wesołości. W sali, w której tańczono, zdawało się, że nastąpiło trzęsienie ziemi.

Tylko we dworkach szlacheckich na wsi można było się tak bawić. Szlachta w tej okolicy nie trzymała ani eko­nomów, ani leśniczych, lecz sama przy pomocy karbowych i leśnych kierowała tak gospodarstwem rolnem, jak i lasowem; do posług miejscowych i zamiejscowych używała tak zwanych »luźnych«.

System gospodarczy zbożowy polegał przeważnie na po­prawnej trójpolówce, później nastał system płodoziemienny.

Szlachta sprzedawała swoje produkty rolne (O cenach tych produktów rolnych jest wzmianka w moich wspomnieniach z Sądecczyzny.) na tar­gach w Nowym Sączu (wtorki i piątki) i przy tej sposobno­ści kupowała artykuły spożywcze jak kawę, herbatę, cukier, rum itp. w sklepie pod firmą I. Kosterkiewicz, a później także w sklepach Milera i Korbla; zamawiała ubrania pol­skie u krawca Walentego Brzeskiego, późniejszego burmi­strza miasta Nowego Sącza, a następnie u bardzo uczciwego krawca Strelki, który był przykrawaczem u W. Brzeskiego. Szlachta czasami kupowała gotowe ubrania w sklepie Ho­rowitza, obuwie zamawiała u szewca Miernika.

Konie sprzedawano i kupowano na jarmarkach w Sta­rym Sączu (co drugą środę) i przy tej sposobności naby­wano u kowala Frohlicha bardzo dobre pługi, zastosowane do okolicznej gleby, brony i inne narzędzia gospodarcze.

Chomąta krakowskie na konie robił Niemiec kolonista ze Stadła Profit po dworach na miejscu. Później nastały szory; do dworków brano także do takich robót rymarzy Przychockiego z Łącka i Śliwę z Limanowej.

W owe czasy jeżdżono przeważnie wózkami węgierskimi.

Krowy i woły sprzedawała szlachta w Limanowej na jarmarkach (co 3-cia środa), bo tam kupcy z dalekich stron się zjeżdżali. Jeżeli ktoś chciał zarabiać na wołach, to ku­pował zbiedzone na targach w Nowym Sączu lub na jar­marku w Zbyszycach, a podpasione, podgładzone sprzedawał na jarmarkach w Limanowej. Wypada tu jeszcze nadmienić, że w tych dworkach w czasie powstania (1863) przechowy­wano powstańców z Królestwa polskiego w stodołach, szo­pach itp.; sami obywatele ich obsługiwali tak skrycie, by służba o tem się nie dowiedziała. W Limanowej byli urzę­dnicy Polacy patryjoci, którzy o przeprowadzić się mającej rewizji w asystencji wojska naprzód dwory po kryjomu zawiadamiali.

W takich razach obywatele w nocy potajemnie prze­prowadzali powstańców do dworków sąsiednich — dlatego przedsięwzięte ścisłe rewizje pozostały zawsze bez skutku.

Zanim przystąpię w późniejszym czasie do szczegóło­wego opisania tych dworów i dworków, dla ułatwienia pracy sprawdzam tutaj, co następuje:

W gminie Siekierczynie * było pięć dworków (małych folwarków, obejmujących około 300 morgów gruntu), i tak a) pierwszy, zwany „Podstawami”- stanowił własność Władysława Trembeckiego, syna Antoniego, l. w. h. 35.

Władysław Trembecki ożenił się z Wiktorją Reklewską, córką Augustyna Reklewskiego, właściciela dóbr Krużlowej i Pauliny z Wielogłowskich, byłej spółwłaścicielki Mordarki.

Władysław Trembecki miał następujące dzieci: Wła­dysławę, Michalinę, Edmunda, Piotra i Guście (ta jedna przeżyła wszystkich z rodzeństwa). Posiadłość ta jest obecnie własnością spadkobierców małoletnich Edwarda Babicza.

* /W Siekierczynie za Raszówkami po prawej stronie gościńca, prowadzącego z Limanowej do Nowego Sącza, przy lesie spadkob. Babicza, mieszka gospodarz Stanisław Darowski, pochodzący z rodziny szlacheckiej, który umie puszczać krew zwierzętom domowym.) W każdej większej gminie powinien być człowiek, któryby sku­tecznie umiał ratować zwierzęta domowe, gdy nagle i niebezpiecznie zachorują np. na kolki (wiatrowe, z przejedzenia lub z zapalenia płuc), na odęcie, lub gdy zachodzi nieprawidłowy poród.

Jest rzeczą nader pożądaną, aby Wydział Krajowy zaprowadzał dla oglądaczy bydła praktyczne kursą, na których by weterynarz rządo­wy nauczył ich sposobów badania i ratowania zwierząt w razie poja­wienia się chorób, o których jest mowa.

Oglądacze bydła powinni sami wykonywać pod okiem wetery­narza rękoczyny na zwierzętach — sama teorja nie wystarcza i posiadać oprócz termometru do badania gorączki, najniezbędniejsze przyrzą­dy ratunkowe, jak instrument do puszczania krwi, trokar z większą ilością rurek do odprowadzania gazów i hegar do lewatyw.

Na obszarze dworskim w Mordarce w krótkim czasie padły trzy kosztowne konie wskutek kolki, spowodowanej zapaleniem płuc, bo nie było człowieka, który by umiał im krew puścić. Darowskiego nie zastano w domu, a drugiego człowieka, któryby umiał krew puszczać w całej okolicy niema.

Wiadomą jest rzeczą, że weterynarze rządowi zwykle nie trudnią się praktyką, często wyjeżdżają na komisje, jarmarki itp. i rzadko mo­żna ich zastać w domu./

 b) drugi, zwany dawniej »Pągowszczyzną - a później „na pagórk” z folwarkiem zwanym „lisią górą”, był wła­snością Józefa i Anny z Gładyszewskich małżon­ków Trembeckich — l. w. h. 36.

Kontraktem kupna i sprzedaży z dnia 24-XII 1881 r. nabyło ten dworek Towarzystwo Ochrony własności ziemskiej w Limanowej na parcelację.

Dużo takich dworków wykupiło to towarzystwo w ce­lach parcelacyjnych — o czem będzie mowa przy szczegółowym opisaniu tych majętności. Józef Trembecki był rodzo­nym bratem Władysława Trembeckiego i miał następujące dzieci: Emilję, z którą ożenił się Platon Sienkiewicz, Jó­zefę, którą poślubił Władysław Hajdukiewicz, Karola, Kazimierza i Michała.

c) trzeci zwany »Podlesie« z folwarczkami: „Pękalówką” i, „Perkówką”, później miał nazwę »Zarębówki«, stanowił własność Augusta Zarę­by i Barbary z Zarębów Zdzińskiej. l. w. h. 37

d) czwarty zwany „Folwarkiem” był własnością Marcina Hajdukiewicza, który się ożenił z Leopoldyną Reklewską, siostrą p. Romana Reklewskiego z Owieczki. Marcin Hajdu­kiewicz pozostawił dwoje dzieci; syna p. Władysława, który się ożenił z panną Marją Macharską, córką ówczesnego sekretarza Starostwa Limanowskiego i Leopoldynę córkę, która w stanie wolnym umarła. Folwark ten odziedziczył Władysław Hajdukiewicz po swoim ojcu Marcinie, e) piąty, najmniejszy, zwany »Rolą«, stanowił własność p. Wiktora Głębockiego (syna Franciszka), który się ożenił z panną Telerzyńską w Królestwie Polskiem.

Tu nadmieniam, że Franciszek Głębocki był rodzonym bratem Seweryna Głębockiego, byłego właściciela Mordarki, ożenionego z Anną Wielogłowską, a po jej śmierci z Leona Micińską. Michał Głębocki, ojciec Seweryna, był rodzonym bratem Józefa Głębockiego, dziadka Władysława Głębockiego ze Zbyszyc. Rodzina Głębockich pochodzi z Głębokiego (Poznańskie).

Dworki wymienione pod b, c, d i e są sparcelowane i znajdują się w posiadaniu włościan.

 


W gminie Przyszowej istniał jeden dwór i cztery dworki.

Dwór w Przyszowej dolnej obejmował także grunta, znajdujące się w Przyszowej górnej stanowił własność Fau­styna Józefa Ignacego tr. im. Żuk-Skarszewskiego, zmarłego w r. 1904, byłego notarjusza krakowskiego i długoletniego posła do rady państwa i Sejmu, w całej Sądecczyźnie bar­dzo poważanego patryjoty—obywatela.

Ojcem Faustyna Żuk-Skarszewskiego, ożenionego z An­ną z Duninów Wąsowiczówną, był Michał Żuk-Skarszewski, właściciel dworu w Przyszowej.

Michał Żuk Skarszewski, syn Onulrego, ożenił się z An­toniną Wyszkowską i miał następujące dzieci: pp. Marcelego, który poślubił Józefę Kirchnerównę z Nowego Sącza i prze­niósł się do jej majątku w Gródku (Marcelowie Żuk-Skarszewscy mieli dwie córki: p. Helenę zamężną Młodecką i p. Zofję zamężną Kłobukowską; Marceli miał brata stryjecznego p. Franciszka Żuk-Skarszewskiego w Rojówce); Faustyna Józefa Ignacego tr. im. Żuk-Skarszewskiego, który miał dwu synów: pp. Tadeusza i Adama; Prota, który w stanie bez-żennym umarł w r. 1882; jako były właściciel idealnej po­łowy Przyszowej (dekret z dziedzictwa z dnia 17-11 1842 L. 330, wydany po Michale Żuk-Skarszewskim) założył przy istniejącym od dawna młynie i traczu kościarnię, jedną z pierwszych w kraju; cała okolica miała niepoślednią ko­rzyść z niej; Leonarda, zmarłego w stanie wolnym; Wła­dysława, który pojął za żonę p. Henrykę Stobnicką i do jej majątku w Łyczany się sprowadził; miał syna Zyg­munta Jana, dwojga imion; Jadwigę, która w stanie wol­nym zmarła; Marję, zmarłą w r. 1884 w stanie również wolnym i Ludwinę, z którą ożenił się p. Wyszkowski.

Pan Adam Żuk-Skarszewski poślubił p. Zofję Kozłowską z Królestwa Polskiego, a gdy umarła, ożenił się powtórnie z p. Aleksandrą Bzowską, córką Bogusława Bzowskiego z Drogini koło Myślenic. Z pierwszego małżeństwa było dwu sy­nów: Stefan i Jerzy; z drugiego zaś małżeństwa są następu­jące dzieci: pp. Anna, którą p.Stanisław Wiliński pojął za żonę; Aleksander i Eugenjusz. Pan Adam Żuk-Skarszewski jest obecnie po spłaceniu swego brata Tadeusza wyłącznym właś­cicielem dóbr Przyszowej. (Dekret dziedzictwa z dnia 2-IX 1905 A. 21/4—11/13 wydany po Faustynie Józefie Ignacym trojga imion Żuk-Skarszewskim) l. w. h. 58.

Pierwszy dworek zwany „na Berdychowie” false „nową Janiną” położony w górnej Przyszowej, stanowił włas­ność Cecylji z Wielogłowskich Racięskiej, żony Juljana. Tu zauważam, że ten dworek ś. p. Wincenty Dunikowski darował dnia 1-V 1822 ś. p. Józefowi i Ewie z Dunikowskich mał­żonkom Wielogłowskim, po których ś. p. Cecylja zamężna Racięska go odziedziczyła. Kontraktem kupna z dnia 5-VI 1882 nabyli Tytus i Jadwiga małżonkowie Czyżowscy ten dworek od ś. p. Cecylji Racięskiej. — l. w. h. 60.

Juljanowie Racięscy mieli następujące dzieci: pp. Włady­sława, Emila, Karola, Marję zamężną Olszewską i Jadwigę, którą zaślubił Tytus Czyżowski, były se­kretarz rady powiatowej w Limanowej; ich dzieci są: pp. He­lena, Tytus, Zygmunt i ś. p. Tadeusz Czyżowscy.

Posiadłość ta jest sparcelowana, wszystkie budynki ro­zebrane, a ozdobne drzewa wycięte.

Rodzina Racięskich pochodzi ze wschodniej Galicji. Hipolit Racięski, brat Fortunata, ożenił się z Petronelą Głę­bocką, córką Sebastjana Głębockiego, ożenionego z Bossowską (siostrą Feliksa i Franciszka Głębockich) z Mogilna i w posagu dostał Rąbkową (powiat Grybowski); stryjem Petroneli Głę­bockiej był Stanisław Głębocki. Hipolit Głębocki (Prome­teusz) miał 20 dzieci (z jedną żoną) między temi: Juljana; Wincentego, ożenionego z wdową Klarą z Głębockich Ga­domską; Feliksa, który pojął za żonę Aleksandrę Reklewską z Krużlowej; Adama, ożenionego z Tetmajerówną z Łopuszny. Z tylu dzieci Hipolita Racięskiego ani jedno nie żyje.

Juljan Racięski miał bratanka p. Bolesława Racięskiego, syna Wincentego Racięskiego z Mogilna.

b) drugi dworek zwany »Rusinówką« stanowił własność Franciszka Mieczkowskiego, a następnie jego córki p. Marji z Mieczkowskich Gładyszewskiej, syna Karola Mieczkow­skiego i zięcia p. Emila Gładyszewskiego, który był Rusinem i z tego też powodu dworek ten, położony w górnej Przyszowej, otrzymał nazwę „Rusinówki” l. w. h. 56.— Ten folwark jest sparcelowany.

c) trzeci dworek zwany „Podowszczyzną”, znajdujący się w górnej Przyszowej, stanowił własność Jana Kantego Michała trojga imion Podowskiego l. w. h. 57. —

Dawnymi czasy należała do tej Podowszczyzny także »hortulania« zwana »Pitagorską«; później była własnością Stanisława Podowskiego, po którym odziedziczyli ją Józef i Antoni Podowscy i małoletnie, Gabryela i Aleksandra Skałkowskie 1. w. h. 55. — I ta posiadłość uległa parcelacji.

d) czwarty dworek najmniejszy, zwany „na Ogrojcu”, położony w górnej Przyszowej, stanowił własność Władysła­wa Kałuskiego, starego kawalera, uchodzącego za dziwaka, ale dobrego gospodarza; kupił go od Dydyńskiego. Po śmierci Władysława Kałuskiego odziedziczyli tę posiadłość jego bra­tankowie pp. Władysław i Franciszek Kałuscy i sparcelowali ją.

Dworki wymienione pod b) c) d) i e) znajdują się w posiadaniu włościan i żydów.


W Stroniu z Wolicą był jeden dworek, sta­nowił własność Tomasza Marszałkowicza, który nabył go od Taszyckich. Na mocy aktu donacji, przez Tomasza Marszał­kowicza dnia 1-VI 1834 zeznanej, stali się właścicielami tej posiadłości bracia Felicjan i Maksymiljan Marszałkowicze.— l.w.h. 33.

Felicjan Marszałkowicz, syn Tomasza, który się ożenił z Petronelą Potocką, pojął za żonę Julję Dunikowską, córkę Pantaleona i Marji, o której wyżej była mowa, a gdy umarła, ożenił się powtórnie z p. Józefą Zielińską (Siedlce). Z tego ostatniego małżeństwa urodził się syn p. Stanisław, ożeniony z p. Jadwigą Janowską i córki: pp. Wanda zamężna Kałuziriska i Zolja zamężna Brablecowa. Felicjan Marszałkowicz był przyrodnikiem: w jego salonie znajdowały się ładne zbiory rzadkich owadów, motyli, kamieni i t. p. Założył piękny ogród owocowy, miał w nim same doborowe szlachetne gatunki jabłonek, grusz, śliw i t. p. posiadał i apteczkę do­mową i leczył nie tylko ludzi miejscowych i zamiejscowych, ale także zwierzęta domowe—jednem słowem był do wszyst­kiego, nazywano go "mechanikiem”— grywał też na wiolenczeli, w saloniku leżała na stole książka oprawna z napisem „pierwsza kopa mazurów”. Maksymiljan Marszałkowicz z Kamie­nicy na podstawie kodycylu Felicjana Marszałkowicza z dnia 5-IX 1869 i dekretu dziedzictwa z dnia 20-XII 1873 L 8419 po nim wydanego, oraz cesji z dnia 1-V 1874 przez Stani­sława Marszałkowicza zeznanej, stał się wyłącznym właści­cielem Stronia z Wolicą.

Maksymiljan Marszałkowicz darował je swojemu synowi śp. Zygmuntowi Marszałkowiczowi, ożenionemu z Wandą Du­nikowską, o której mowa była wyżej.

Wanda z Dunikowskich Marszałkowiczowa była przy­rodnią siostrą Władysława Wielogłowskiego z Tęgoborzy.

Zygmuntowie Marszałkowiczowie mieli troje dzieci:

Jana, który zaślubił pannę Finkównę, córkę p. Adama Finka z Komornik, i córki: Wandę i Zoiję. Po śmierci Zygmunta Marszałkowicza odziedziczył Stronie jego syn Jan Marszałko­wicz. Dworek ten z Wolicą jest rozparcelowany.

 

W gminie Świdniku były cztery dworki, a mia­nowicie:

a) jeden zwany »niżnim« (l.w.h. 781) stanowił wła­sność śp. Władysława Waltera (Cavillatora), który się ożenił z panną Anielą Klemensiewiczówną z Bochni; kilkanaście lat starał się o nią. Władysław Walter był synem Wojciecha Waltera, ożenionego z Antoniną z Puszetów Wielogłowską, córką Kajetana.

Wojciechowie Walterowie mieli następujące dzieci: pp. Leonarda, który się ożenił z Marją Pieniążkówną z Łososiny górnej; Władysława i Zofję, którą poślubił p. Bole­sław Dzianott z Olszany. Antonina Walterowa była zacną, szlachetną, w całej okolicy bardzo cenioną i poważaną pol­ską matroną.

Władysław Walter miał dwóch synów, a mianowicie: Władysława, który pojął za żonę pannę Julję Dzianottównę, córkę Ludwika z Lublikoło Frzysztaka w Jasielskiem i p. Jó­zefa, ożenionego z panną Heinzówną Stefanją.

Po śmierci Władysława Waltera (ojca) odziedziczyli jego synowie wyżej wymienieni dworek niżny. Władysław Walter (syn) spłacił swego brata Józefa i stał się wyłącznym wła­ścicielem dworku, o którym jest mowa. Obecnie właściciel­kami dworu są wdowa po Władysławie Walterze (synie) JuIja z Dzianottów w 5/8 i Marja Izabela Aniela tr. im., ich córka, w 3/8 częściach, p. w. h. 781

b) drugi zwany »wyżnim«, był własnością małżonków Wincentego bar. Gostkow­skiego i Leokadji z Dunikowskich Gostkowskiej. — Kupili go 11-V 1858 od Franciszka Longchamps.

Wincentowie bar. Gostkowscy mieli tylko dwie córki a to: p. Wandę, która wyszła za mąż za Bolesława Niwie-kiego ze Zawady i pannę Zofję, z którą się ożenił Roman Reklewski z Owieczki. Na mocy ustępstwa z dnia 13-X 1884, zeznanego przez pp. Wandę zamężną Niwicką i Zofję zamężną Reklewską, stał się Wincenty bar. Gostkowski wy­łącznym właścicielem dworku wyżniego.

Po śmierci Wincentego bar. Gostkowskiego odziedzi­czyła ten dworek jego córka, pani Wanda Niwicka i sprze­dała go w r. 1903 Zygmuntowi i Karolinie z Niwickich (córce Bolesława Niwickiego) małżonkom Krzyszkowskim, ten dworek kupił w roku 1914 Władysław Walter (syn), a po nim odziedziczyły go wdowa po nim Julja z Dzianottów w 5|8 i córka Marja Izabela Aniela w 3/8 częściach 1. w. h. 782.

Państwo Krzyszkowscy mają następujące dzieci: pp. Ma­rję, którą poślubił Lucjan Pieniążek, Bolesława i Hele­nę. Zygmunt Krzyszkowski umarł w r. 1911 w Świdniku.

c) trzeci, zwany „na Owieczce”, stanowił własność braci pa­nów Eustachego i Romana Gozdawy Reklew - Reklewskich, synów Augustyna Gozdawy Rekle, w Reklewskiego z Krużlo­wej i Pauliny z Wielogłowskich Reklewskiej, współwłaścicielki Mordarki.

Roman Reklewski spłacił swego brata Eustachego, ożenionego z p. Heleną Głębocką z Mogilna i mającego cór­ki: pp. Marję i Helenę i stał się wyłącznym właścicielem tego dworku. L. w. h. 17. — Tomasz Wielogłowski zapisał tę po­siadłość braciom Eustachemu i Romanowi Reklewskim. Dwo­rek ten, który obecnie jest sparcelowany, dzierżawił przez jakiś czas Adolf Odrowąż Zawadzki, ożeniony z panną Amalją Klemensiewiczówną, siostrą p. Anieli z Klemensiewiczów Władysławowej Walterowej.

Zawadzki był zawołanym myśliwym, posiadał najlepsze psy gończe i legawe w całej okolicy. Nie jeden raz polowa­łem z ojcem moim na Pępówce i Skiełku wysokich górach położonych w Łukowicy w towarzystwie Zawadzkiego przy jego dowodnych psach.

d) czwarty zwany „na Jadamwoli” był własnością Józefa i Ewy Wielogłowskich, a później Karola Stahlbergera, ożenionego z Wilhelmową Wielogłowską.

W r. 1858 darował ten dworek Karol Stahlberger swemu jedynemu synowi Bogdanowi, ożenionemu z p. Gustawa Baudischówną. On majętność tę sparcelował l. w. h. 38.

W gminie Łukowicy istniał w r. 1854 jeden dwór i jeden dworek. Dwór, zwany „niżnim”, był wła­snością Felicjanny z Marynowskich Radomyskiej, żony Antoniego, a to na podstawie dokumentu, sporządzo­nego dnia 16-X 1830 przez Józefa Wielogłowskiego. Felicja Radomyska cedowała ten dwór swemu synowi Stanisła­wowi Radomyskiemu dnia 14-V 1854—1. w. h. 96 i 98. Stanisław Radomyski ożenił się z Marją Marszałkowiczówną, córką Maksymiljana Marszałkowicza z Kamienicy.

Stanisławowie Radomyscy mieli dwoje dzieci, a miano­wicie: syna Jana, który w stanie wolnym umarł w r. 1917 w Łukowicy i córkę p. Marję, z którą ożenił się hr. Rostworowski z Ostrowa szlacheckiego. Obecnie należy ten dwór tudzież grunta, położone przy dawnym dworku zwa­nym »wyżnim« —1. w. h. 97 — do masy spadkowej Jana Radomyskiego.

Dawniejszymi czasy była Łukowica własnością Józefa Głębockiego, dziadka Władysława Głębockiego (syna Antoniego), właściciela dóbr: Zbyszyce, Białowoda, Lipie, Górowa i Paleśnica, byłego prezesa rady powiatowej w No­wym Sączu, ożenionego z Szujską. Dworek zwany na »Łapczyńskiem« a później >Kubalówką« stanowił własność śp. Antoniego Rudnickiego — kupił go od Ludwika Kubali dnia 4-II 1864 — 1. w. h. 95. Później właścicielem tego dworku był p. Kazimierz Nałęcz Rudnicki*). Dworek ten jest sparcelowany.

*) W tym dworku urzędowałem przez kilkanaście dni w czasie, kiedy służyłem w sądzie powiatowym w Limanowej w charakterze aukultanta sądowego. Prowadziłem śledztwo w asystencji dwóch żandar­mów przeciwko omal nie wszystkim włościanom z gminy Młynczysk, nie wyłączając osób, do urzędu gminnego należących, o zbrodnie, gwałtu publicznego z § 83 ust. kar. ciężkiego uszkodzenia ciała z § 152 ust. kar., przekroczenia lekkiego uszkodzenia ciała z § 411 ust. kar. itd. Było przeszło 40 osób w śledztwie.

 


W niedalekiem sąsiedztwie były jeszcze trzy dworki a to w gminach Rogach, Czarnym Potoku i Olszanie, któ­re nie leżą w Limanowszczyźnie.

W gminie Rogach vel Rogowie istniał jeden dwór, stanowiący własność Wincentego bar. Gozdawy Gostkowskiego (Ery — Gery) — l. w. h. 346.

Po śmierci Wincentego bar. Gozdawy Gostkowskiego, syna Marcelego i Teresy z Paszyców z Marcinkowic, odzie­dziczyła ten dwór jego córka p. Zofja z bar. Gostkowskich Reklewską, żona pana Romana Reklewskiego.

W gminie Czarnym Potoku był jeden dworek większy, stanowiący własność Hipolita Reklewskiego.
Był on synem Feliksa, ożenionego z Leonardą bar. Gostkowska, siostrą Wincentego bar. Gozdawy Gostkowskiego z Rogów. Dworek ten odziedziczył Hipolit Reklewski po swoim stryju Józefie Reklewskim, starym kawalerze—1. w. h. 408. Hipolit Reklewski miał także folwarczek w Jadamwoli l. w. h. 39.

Hipolit Reklewski ożenił się z Marją Kosiba Grodzicką, ładną, elegancką, inteligentną i bardzo gościnną osobą; gry­wała w teatrze amatorskim w Limanowej, jeździła konno itp.

Po jej bezdzietnej śmierci (umarła w Rabce) Hipolit Reklewski ożenił się powtórnie z Marją Dzianottówną z Olszany, osobą bardzo gospodarną, żadnej roboty się nie wsty­dzącą i nader oszczędną.

Hipolitowie Reklewscy zostawili syna p. Jana, kawale­ra i córkę p. Wandę, z którą się ożenił obywatel ziemski, p. Bieniaszewski. Dworek ten wraz z folwarczkiem w Jadam­woli położonym, w części sparcelowanym, odziedziczył Dr. Jan Reklewski. adwokat w Krakowie, po swoim ojcu Hipo­licie Reklewskim.

Na matkę Boskę Bolesną odbywał się rokrocznie w miej­scowym kościele odpust, na który szlachta okoliczna zawsze się zjeżdżała i spowiadała, a następnie spieszyła do dworu P. Hipolitów Reklewskich na postny obiad (W tym dworku nie jeden raz bywałem a w lasach czarno-potockich często polowałem na zające i lisy ze śp. Michałem Potońcem, zawołanym myśliwym, zamożnym gospodarzem i byłym wójtem z Kadczy, posiadającym dowodne, psy gończe.)

W gminie Olszanie z Wolicą istniał jeden dworek większy, stanowiący własność Jozefa Dzianotta, (syna Onufrego i Józely z Mączyńskich Dzianottów), ożenio­nego z Dyktarską, a po jej śmierci z Głębocką z Łukowi­cy. Z pierwszego małżeństwa był syn p. Ludwin (Ludwik); zaś z drugiego małżeństwa były następujące dzieci: pp. Bolesław, ożeniony z p. Zofią Walterówną ze Świdnika; Stanisław, który poślubił p. Anielę Śmiałowską, córkę p. Antoniego Śmiałowskiego z Aleksandrowie; Helenę, z którą się ożenił Lechicki; Sewerynę która wyszła za mąż za p. Józefa Bilińskiego z Młynnego, Marję, z którą ożenił się Hipolit Reklewski z Czarnego Potoka i Józefa, który zaślubił Michalinę Śmiałowską, siostrę p. Anieli, wyżej już wspomnianej, Józei Dzianott odziedziczył ten dworek po swoim ojcu Józefie (który go kupił od małżonków Józefa i Ewy z Dunikowskich Wielogłowskich) i umierając bezdzie­tnie zapisał go swojej żonie. Ostatnimi czasy dworek ten w znacznej części podległ rozparcelacji. l. w. h. 496

Wiele z podanych tu wiadomości czerpałem z własnych przeżyć i spostrzeżeń, jak niemniej z ksiąg hipotecznych w obwodowym sądzie w Nowym Sączu. Niemało znajdzie się tu także informacji, udzielonych mi łaskawie przez pp.:

  • Martę ze Sławików Persową z Nowego Sącza;
  • Kanonika Franciszka Klimkiewicza, proboszcza z Męciny, lat 85 mającego;
  • Kanonika Edwarda Ropskiego, emeryta proboszcza i jubilata z Chomranic, lat 84 liczącego;
  • Romana Reklewskiego, obywatela z Rogów, 75 lat ma­jącego;
  • Katarzynę Salaburową, żonę śp. Jana Salabury, byłego dyrektora szkoły w Męcinie, ze Szczepanowa;
  • Jadwigę z Maszewskich Bielewiczową z Nowego Sącza;
  • Marję Russocką, dyrektorową kasy zaliczkowej i właści­cielkę dóbr z Limanowej;
  • Józefę z Gosławskich Żuławską, żonę p. Kazimierza z Niska;
  • Zygmunta Głębockiego (syna Seweryna, byłego właściciela Mordarki), em. radcy sądowego i adwokata w Limanowej, brata śp. Karola Głębockiego, p. Henryki Matuzińskiej i p. Marji Zaruckiej;
  • Adama Żuk—Skarszewskiego, właściciela dóbr Przyszowy;
  • Zofję z Marszałkowiczów Ciszewską z Krakowa;
  • Józefę z Pieniążków 12 Kwolewską, 22 Tarsińską z N-Sącza;
  • Bolesława Bossowskiego, syna Leopolda, właściciela dóbr Bistuszowy;
  • Helenę z Dzianottów Lechicką z Nowego Sącza;
  • Marję Białkowską, emer. pocztmistrzynią w Skrzydlnej, mieszkającą w Domosławicach;
  • Feliksa Rittera, em. sędziego i właściciela firmy >I. Ko-sterkiewicz* w Nowym Sączu;
  • Henrykę z Głębockich Matuzińską z Mielca;
  • Jadwigę z Racieskich Czyżowską z Krakowa.
  • Jana Gawlika, gospodarza z Pisarzowej z pod NK 83, mającego lat 86;
  • Józefa Znamirowskiego, gospodarza i łyscarza zamie­szkałego pod NK 245 w Pisarzowej, lat 86 mającego i Wojciecha Gawlika, gospodarza i byłego wójta w Mę­cinie pod ŃK 54 naprzeciwko Bobrówki mieszkającego, 68 lat liczącego i wielu innych.

 

 "Wspomnienia z Sądecczyzny z przed około 40 laty; Dwory i dworki w Limanowszczyźnie", Jan Sitowski, Kraków, 1916-1920.