Starościne też nie próżnują i odcinają się mniej lub więcej zręcznie. Najwięcej uwagi poświęcają jednak pani młodej, np.:
/Mel. 14/
Ozeniłaś się to chwała Bogu,
Wziąłaś se chłopca z dobrego rodu.
Druhny śpiewały:
/Mel. 3/
Gawrąnka tańcuje i Gawrąnka płaci,
Ale i u ludzi honoru nie traci.
Nie bedzies, nie bedzies juz tu dłuzy słuzyć
Pódzies se do chłopa, jaz sie będzie kurzyć.
Nie załuj dziewcyno baryłecki miodu,
Bo ześ się dostała do dobrego rodu.
Dziękuję ci Franuś, ześ do basów włozył,
Jo się uciesyła, tyś się nie zubozył.
Nie trzeba przypominać, że w czasie wesela nikt nie przymierał głodem, gdyż posiłki i poczęstunki częste, a na główne posiłki /jak śniadanie, obiad i wieczerza/ podawało się dania gotowane.
Goście nawet odżegnują się od ciągłych zaproszęń i „prinuki” do jedzenia i picia. Dbające więcej o linię druhny wprost odcinają się od zbyt natrętnych zaprosin do jedzenia, śpiewając:
/Mel. 3/
Nie po tom tu przyszłą, żebym jadła, piuła,
Alem po to przyszłą, zebym się bawiła.
To też, gdy starsi znużeni już więcej przesiadują dłużej przy stole, drużbowie tańczą z druhnami i przekomarzają się w śpiewie:
/Mel. 3/
Minął jadwięt, minął, nadyjdą zapusty,
Nie kcę cie Jagniysko, bo ni mos kapusty.
Ni mos kapusty zimnioków ci braknie,
A takie dziywychy mądry chłop nie łaknie.
Godali se chłopcy, jo ich podsłuchała,
„zeniłbym się z koząm, by pieniądze miała”
A jo tyz podsłuchoł: „choćby był rogaty,
Posłabym za capa, byle był bogaty”.
Byle był bogaty, choć o jednym oku,
Posłabym za capa jesce tego roku.
W środę wieczorem, lub w czwartek rano całe wesele przenosi się do domu pana młodego, zabierając wraz z panią młodą całą jej wyprawę, a więc skrzynię z ubraniami, pierzynę, poduszki, a nawet krowę, która w tym wypadku była bardzo usatysfakcjonowana, gdy z prowadzić ją musiał drużba weselny. Gdy pani młoda wsiada na parokonny wóz, weselnica śpiewają:
/Mel. 3/
Zostańcie tu z Bogiem sućkie śtyry progi,
Bo już ostatni roz są tu nase nogi.
Pódźmy stąd, pódźmy stąd, bo nom tu nie radzi,
Niekze nos Pon Jezus do domu prowadzi.
Zagrojcie Jasiowi, anie byle komu,
Wiedziemy mu zonę az do jego domu.
Dalszy ciąg wesela odbywał się w domu pana młodego, a jego porządek dzienny nie wymaga bliższych objaśnień i można jego przebieg streścić cytatem z ballady Mickiewicza pt. „Pani Twardowska”: A więc „Jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanka, swawola.”
Jak wszystko w życiu tak i wesele choćby najdłuższy niepowstrzymanie zdąża do nieuchronnego końca. Kończono je tak, by nie obrazić uczuć religijnych i pod żadnym warunkiem nie zarwać piątku, do którego przyzwyczajono się jako do dnia powagi i skupienia, poświęconego pamięci męki wieczór śmierci Zbawiciela. Szeroko znana piosenka ludowa ostrzegała dawno, że „kto w piątek tańcuje a w sobotę śpiewa, niech się na niedzielę nieszczęścia spodiewa”. To też we czwartek wieczór starszy drużba przypomina piosenką, że czas już zakończyć wesele.
/Mel. 3/
Wszystkie przepiórki posły spać, posły spać,
Pójdźmy już do domu, bo już cas, bo już cas.
Pójdźmy już do domu, bo cas się zabiyrać,
Bo nos w piątek mogą w chlywie pozawiyrać.
Wesele kończono odśpiewaniem hymnu narodowego i pieśni religijnej, po czym wszyscy żegnali się i rozchodzili do domów.
Podzwonnem wesela i jakby osłabłym jego echem były odprawiane w najbliższą niedzielę poprawiny. Schodzili się na nie drużbowie i druhny, starostowie i starościne, ale już nie tak licznie jak na samo wesele. Nie brak tylko najbliższej rodziny tak i pani młodej jak i pana młodego. Zapraszano też bliższych sąsiadów. Poprawiny odbywały się w niedzielę po południu i trwały do nocy. Muzyka, śpiewy, tańce, dopijanie reszty trunków weselnych i wspominanie wspaniałości niedawnego przecież, a już należącego do przeszłości wesela. Już i piosenek zdaje się brakować, a może cierpiąca na kaca po przepiciu weselnym fantazja nie może zdobyć się na inwencję, dość że śpiewano byle co, co sobie ktoś przypomniał, nieraz bez najmniejszego związku z weselem. Śpiewano piosenki żołnierskie, piosenki nauczone w szkole i śpiewane przez dzieci przy swoich zabawach. Co jakiś czas ktoś przypominał śpiewem innym, jakby o tym nie wiedzieli, że:
/Mel. 3/
Już to nie wesele ino poprawiny
Już nie pani młodo ino gospodyni.
Na weselach i poprawinach tańczono chodzonego i krakowiaka. Do pierwszego tańca śpiewano:
/Mel. 18/
Jedzie, jedzie Żyd ubogi,
Siana nie ma owies drogi,
Siana nie ma koń mu zdycha
A ten za nim wóz popycha.
Przy drugim
/Mel. 19/
Nad mojom kolebkom matka się schylała
I po polsku pocisz mówić nauczała,
Śpiewano również następujące piosenki:
/Mel.3/
Grojcie muzykanty,
Zebym sie nie smucił,
Bo jo się niedawno z
Wojenki powrócił.
….