autor: Jan Wielek, artykuł ukazał się w Almanachu Ziemi Limanowskiej, numer 18, 2004
Bitwa pod Limanową stała się wydarzeniem bardzo szeroko komentowanym w całej monarchii austro-węgierskiej. Dowódcy głównego korpusu uderzeniowego – generałowi Rothowi cesarz specjalnym telegramem dodał do nazwiska “von Łapanów und Limanowa”. O słowo “Limanowa” wzbogaciło się również nazwisko poległego na Jabłońcu pułkownika Othmara Muhra. W Budapeszcie jednemu z placów nadano, istniejącą do dnia dzisiejszego, nazwę “Limanowa”.
W stolicy Węgier już w roku 1915 ukazała się specjalna broszura, w której opisano wyczyny huzarów z 9 Pułku walczącego pod Limanową. Nazwa naszego miasta trafiła również do najpoczytniejszej chyba książki o I wojnie światowej - “Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška. Szeroko też bitwę opisywała ówczesna prasa, donosząc nieraz z wielką przesadą, o austriacko-węgierskich sukcesach, jak choćby krakowski “Czas”, który napisał, iż “była to największa bitwa nie tylko w tej wojnie, ale w ogóle w dziejach świata”.
W planach strategicznych Austro-Węgier, przygotowanych jeszcze dużo wcześniej niż wybuchła I wojna światowa, Galicja – czyli dawne ziemie polskie pod zaborem austriackim - traktowana była jako teren wyjściowy do walk prowadzonych na terenie imperium carskiego. Zakładano nie obronę, lecz atak, gromadząc 819 batalionów piechoty, 284 szwadrony kawalerii, 380 baterii dział ciężkich, 2082 działa mniejszego kalibru, 83 kompanie techniczne, 1234 karabiny maszynowe. Ponadto na terenie tym znajdowały się dwie twierdze warowne - Przemyśl i Kraków. Ta masa żołnierska podzielona została na cztery armie:
Armia 1 - rozwijać miała działania na odcinku pomiędzy Tarnobrzegiem a Jarosławiem i miała nacierać w kierunku Kraśnika oraz Lublina.
Armia 4 - koncentrowała się pomiędzy Jarosławiem a Rawą Ruską z zadaniem ataku w kierunku Zamościa i Chełma.
Armia 3 - gromadziła się w rejonie Lwowa, który stanowić miał samodzielny obszar warowny.
Armia 2 - której jako miejsce koncentracji wyznaczono rejon pomiędzy Złoczowem a
Zaleszczykami.
Gotowość bojową jednostki te osiągnęły w końcu drugiej dekady sierpnia 1914 roku i rozpoczęły działania zaczepne. Wcześniej jeszcze, bo już 6 sierpnia, granicę Królestwa przekroczyła I Kompania Strzelców Józefa Piłsudskiego, kierując się przez Miechów na Kielce.
Początkowo wojska austro-węgierskie osiągały pewne sukcesy. W dniach 23-25 sierpnia 1 Armia generała Dankla w bitwie pod Kraśnikiem pobiła 4 Armię rosyjską, zmuszając ją do odwrotu na Lublin. W dniach 26 sierpnia - 2 września 1914 roku, 4 Armia generała Auffenberga, po zaciętych walkach, zadała porażkę korpusom 5 Armii rosyjskiej, wypierając je na Chełm i Zamość. Tu więc założenia strategiczne sztabów austriackich zaczęto realizować pomyślnie.
Inaczej jednak było na południu. Już 21 sierpnia 8 Armia rosyjska dowodzona przez generała Brusiłowa, przekroczyła Zbrucz. W dzień później natarla 3 Armia rosyjska generała Ruzskiego, odrzucając słabą na tym odcinku obronę przygraniczną.
3 Armia austriacka generała Brudermana próbowała podjąć kontrofensywę, ale została pobita w bitwie pod Złoczowem i zmuszona do odwrotu na zachód. Nie powiodły się próby zahamowania ofensywy dwóch armii rosyjskich - 3 i 8 - na linii rzek Złota Lipa i Gniła Lipa. 3 września Austriacy musieli ewakuować stolicę Galicji - Lwów. Dwie bitwy stoczone o odzyskanie tego miasta również skończyły się niepowodzeniem.
11 września nakazano wycofanie się na linię Sanu, licząc przede wszystkim na potęgę twierdzy Przemyśl. Ale linia Sanu też nie została utrzymana - 21 września, po przejściu Sanu pod Jarosławiem, Rosjanie oblegli Przemyśl. Austriacy pospiesznie zaczęli się wycofywać na linię Tarnów, Gorlice, Konieczna -północne stoki głównego grzbietu Beskidów.
Dla wzmocnienia tego odcinka przesunięto z północy część wojsk austro-węgierskich wprowadzając w to miejsce jednostki niemieckie. Uzyskano przez to krótkotrwałe powodzenie - Rosjanie zostali wyparci z powrotem za San, 9 października - na krótko - odstąpili od Przemyśla, po czym zadali wojskom austro-węgierskím klęskę pod Chyrowem, a 11 października znów przeszli San pod Niskiem.
Niepowodzenia następowały też w Królestwie, pod naciskiem Rosjan front zatrzymał się dopiero na linii Kalisz - Częstochowa - Wolbrom - Słomniki i biegł dalej przez Nowe Brzesko w kierunku Grybowa - Nowego Sącza do głównego grzbietu Karpat.
Do dnia 11 listopada 1914 roku Rosjanie zajęli więc 6/7 terytorium Galicji i odzyskali prawie całe Królestwo. Austriacy również z wielkim trudem utrzymywali w swoich rękach przełęcze karpackie w rejonie Bukowiny i Czarnohory, którymi prowadziła droga na Węgry - później walczyły tam również oddziały II Brygady Legionów Polskich.
Wspomniane wyżej przełamanie przez Rosjan frontu pod Niskiem pozwoliło im na obejście od północy twierdzy Przemyśl, która broniła się dalej. Wojska rosyjskie parły natomiast bez większych przeszkód ku zachodowi.
Już 6 listopada 1914 roku zarządzono ewakuację ludności cywilnej z twierdzy krakowskiej. Wyszły wtedy z Krakowa do Zawoi również Legiony Piłsudskiego, które uznane zostały za zbyteczne w twierdzy. Zdobycie Krakowa, lub obejście go od północy otwierało Rosjanom drogę na Śląsk i przez Bramę Morawską do Czech - a stamtąd było już niedaleko do bezbronnego Wiednia.
Zagrożenie twierdzy krakowskiej stawiało przed sztabem austriackim, który przeniesiony został z Nowego Sącza do Cieszyna i którym dowodził wówczas arcyksiążę Ferdynand - nowe zadania. Większość sił 4 Armii austro-węgierskiej przeniesiona została na północ, do Krakowa - osłabiony jednak został odcinek południowy. Na dużej przestrzeni pomiędzy Wisłą a Beskidami pozostał, liczący tylko 2 i pół dywizji, XI Korpus Lwowski generała Stefaiia Lnbičiča, w większości składający się ze słabo uzbrojonych i wyszkolonych oddziałów Landszturmu - odpowiednika pospolitego ruszenia.
Stoczona w dniach 16-25 listopada 1914 roku bitwa krakowska zatrzymała - jak się wówczas mówiło - “walec rosyjski", ale nie przyniosła zasadniczych rozstrzygnięć. Większy sukces odniósł jedynie XIV Korpus Tyrolski generała Józefa Rotha nad rzeką Szreniawą, co zmusiło Rosjan do przerzucenia części wojsk w ten właśnie rejon. Reszta głównych sił to jest korpusy IX i XI - uderzyły na południu na austriacki XI Korpus generała Lubičiča, odrzucając go na linię Bieżanów - Wieliczka - Dobczyce. Dalej, ku południowi atakowała 8 Armia rosyjska generała Brusiłowa, dochodząc powtórnie w rejon Limanowej.
Zmusiło to wojska austro-węgierskie do kolejnego przegrupowania i przeniesienia działań w Beskidy - groziło bowiem obejście twierdzy krakowskiej od południa. Dowódca 4 Armii austriackiej arcyksiążę Józef Ferdynand planował kontruderzenie silnej grupy wojsk, dowodzenie powierzając generałowi Józefowi Rothowi. Atak miał nastąpić z rejonu Mszany Dolnej, przy czym wzięto pod uwagę fakt łatwego przeładunku wojsk poprzez stację w Chabówce, i skierowany miał być w kierunku Kasina - Łapanów - Bochnia - czyli na lewe skrzydło i tyły wojsk rosyjskich, dowodzonych na tym odcinku przez generała Dymitrowa i operujących na południe od Wisły. Trudności w przerzuceniu wojsk spowodowały, iż termin rozpoczęcia ataku wyznaczono dopiero na 2 grudnia 1914 roku.
Bronienia przejścia przełęczami i drogami beskidzkimi nakazano niewielkiej grupie wojskowej, dowodzonej przez generała majora Juliusza Nagy'ego, a składającej się z 6 Dywizji Konnej i 11 Dywizji Konnej Honwedu - w skład tej drugiej wchodził właśnie 9 Pułk Huzarów, wsławiony później atakiem na wzgórze Jabłoniec. Przypomniano sobie, jak to wspominał Piłsudski, o Legionach wypoczywających w Zawoi, kierując je również w okolice Limanowej.
Do Chabówki pierwsze transporty wojsk zaczęły przybywać 28 listopada 1914 roku. Były to głównie oddziały 4 Armii -trzy dywizje XIV Korpusu generała Rotha, wzmocnione po stratach poniesionych w bitwie krakowskiej rezerwową niemiecką 47 Dywizja Piechoty, którą dowodził generał Alfred von Besser. Łącznie korpus generała Rotha liczył 82 tysiące żołnierzy.
W tym samym czasie, na południu, generał Nagy zepchnięty został w rejon Kasiny Wielkiej by nie dopuścić do zagrożenia punktu przeładunkowego w Chabówce i pozycji wyjściowych do ataku, skierowano w ten rejon 6 Dywizję Konną i Dywizję Honwedów, wzmacniając je około 1000 osobowym oddziałem z przybyłej świeżo 11 Lwowskiej Dywizji Piechoty. Kasinę Wielką odbiła dopiero 1 grudnia 6 Jarosławska Dywizja Konna. Prze transportowana do Mszany Dolnej 3 Dywizja Piechoty atakowała dalej ku wschodowi, trzymając się szosy w kierunku Dobrej. Za nią podążała 8 Dywizja Piechoty wraz z czołówką wojsk niemieckiej 47 Dywizji Piechoty, uzyskując w ten sposób teren wyjściowy do przyszłej operacji.
Zaczęło się jednak źle dziać winnym miejscu - na południu, gdzie przejścia dolinami Dunajca i Popradu broniła 4 Lwowska Dywizja Konna generała Otto Bernedeta. Od 19 listopada blokowała ona co prawda wszystkie przejścia z Nowego Sącza w kierunku Prešova, później jednak wojska rosyjskie nacisnęły i przekroczyły granicę galicyjsko-węgierską. 1 grudnia 1914 roku w rękach Rosjan znalazły się takie miejscowości jak Zborów, Bardiów, Kucim i Stropków.
Przebieg działań wojennych
Bitwa pod Limanowa rozpoczęła się 2 grudnia 1914 roku. Rankiem 6 Dywizja Konna skierowała się na Żegocinę, ll Dywizja Konna Honwedów na Nowy Sącz, natomiast budapeszteńska 10 Dywizja Konna przez Nowy Targ, doliną Dunajca na Stary Sącz, z zadaniem zlikwidowania zagrożenia powstałego na skutek odsunięcia się 3 Armii na południe, czyli na Węgry. Inne mniejsze jednostki – w tym również Legiony - walczyły w górach, między Tymbarkiem, Słopnicami i Limanową.
Po stronie rosyjskiej trwały przegrupowania. Głównodowodzący frontu południowo-zachodniego generał Nikołaj lwanow nakazał Brusiłowowi wycofać z południowego skrzydła dwa korpusy broniące dostępu do oblężonego Przemyśla i wysłać je w kierunku Gorlic i Nowego Sącza. Austriacy tych przegrupowań nie dostrzegli.
3 grudnia 8 Tyrolska Dywizja Piechoty grupy generała Rotha parła na wschód w kierunku Tymbarku wspomagana przez oddziały atakujące od Słopnic. W walkach tych brały udział także polskie Legiony. Inne jednostki przeszły przez grzbiet górski między Lubomirem a Śnieżnicą i skierowały się do Skrzydlnej, zbliżając się do silnie umocnionych pozycji rosyjskich w Górze Świętego Jana i w rejonie Krzesławic. Atakująca na prawo od nich 6 Dywizja Konna posunęła się daleko w głąb gór, a jeden z jej pułków zajął Żegocinę. Po południu ll Dywizja Konna Honwedów zajęła Limanową. Dowodzący operacją generał Roth przeniósł swój sztab bliżej walk – do Dobrej, gdzie pozostał do końca operacji.
IX Korpus Lwowski, który z rejonu Dobczyc wspomagać miał ugrupowanie generała Rotha, nie posunął się jednak naprzód, co było spowodowane solidnymi umocnieniami wybudowanymi przez wojska rosyjskie.
4 grudnia generał Roth skierował 6 Dywizję Konną oraz połowę ll Dywizji Konnej Honwedów w kierunku Bochni, natomiast 8 Dywizja Piechoty, wykorzystując zaskoczenie, zdobyła w nocy 3/4 wzgórza w rejonie Zbydniowa, zbliżając się do szosy Łapanów - Muchówka. Na zachód od niej, w dolinie Tarnawki, atakowała 3 Dywizja Piechoty, natomiast strzelcy 13 Dywizji Piechoty zajęli podnóże ufortyfikowanej Góry Świętego Jana, przystępując do trwających dwa dni szturmów. Czołowa brygada niemieckiej 47 Dywizji Piechoty, wzmocniona przez artylerię górską z 11 Dywizji Konnej Honwedów, przeszła w ciężkich walkach w rejon Żegociny, podczas gdy jej tylna część znajdowała się w Łososinie Górnej i Młynnem, ochraniając główne siły tej formacji przed atakami Rosjan idącymi z doliny Łososiny. Działająca na jej prawym skrzydle 6 Dywizja Konna usiłowała przemieścić się wzgórzami na wschód, ale wkrótce wycofała się z powrotem na przełęcz Widomą. Jedynie jeden pułk przedarł się w rejon Rajbrotu i Lipnicy, atakując rosyjskie tabory. Połowa Dywizji Konnej Honwedów parła w stronę lwkowej.
Trwały przegrupowania po stronie rosyjskiej - większość wojsk kierowana była w rejon Nowego Sącza i Gorlic. Druga połowa 11 Dywizji Konnej wraz z kilkoma batalionami piechoty miała nacierać na Nowy Sącz, w czym wspierać miały to zgrupowanie wojska idące od Nowego Targu doliną Dunajca. Na Nowy Sącz nacierały również oddziały ze strony węgierskiej, 10 Budapeszteńska Dywizja Konna nagłym atakiem zdobyła Stary Sącz.
Ważne wydarzenia miały tymczasem miejsce za Karpatami, po stronie węgierskiej. Boroevič wycofał z rejonu przełęczy Użockiej większość 38 Dywizji Konnej Honwedów – 8 batalionów i 5 baterii - wysyłając je transportem do Lipian, gdzie wcześniej już dotarły inne jednostki taktyczne. To właśnie przegrupowanie -jak się później okazało - było powodem zwycięstwa w operacji łapanowsko-limanowskiej.
5 grudnia atakujące od zachodu wojska austro-węgierskie spotkały się z bardziej zdecydowanym oporem Rosjan. Ciężkie walki trwały w rejonie Góry Świętego Jana – rubież ta nie została jednak zdobyta. Także próba nocnego, niespodziewanego ataku Niemców przyniosła mizerne rezultaty. Pomimo ataku na bagnety Rosjanie trzymali się mocno i tylko pomoc artylerii z 11 Dywizji Konnej Honwedów spowodowała, że zdołano wojska rosyjskie zepchnąć w kierunku Potoku Trzciańskiego. Rosjanie stracili wówczas około 1000 jeńców.
Zgodnie z założeniami oddziały, którymi dowodził generał Nagy, za wyjątkiem Legionów i 6 Dywizji Konnej, podjęły atak w kierunku północnym, dochodząc do Iwkowej, gdzie pozostały do dnia następnego. Zwiady 11 Dywizji Konnej Honwedów doszły do drogi Lipnica Murowana - Tymowa.
Oddziały prowadzone przez generała Bissingena atakowały od Limanowej w kierunku Nowego Sącza, ale spotkawszy po drodze, w rejonie Wysokiego, trzy rosyjskie bataliony z artylerią, wycofały się do Kaniny. W działaniach tych uczestniczyły Legiony Polskie, które zeszły w dolinę Smolnika i zanocowały w Marcinkowicach.
30 Dywizja Piechoty prowadziła krwawe walki w rejonie Wiśniowej. Przyczyny zahamowania ofensywy stały się jasne, kiedy zwiad lotniczy dostrzegł ruch dużych rosyjskich kolumn wojskowych, idących w kierunku Bochni, Brzeska, Grybowa i Nowego Sącza. Z przechwyconej radiodepeszy dowództwo austro-węgierskie dowiedziało się, że komenda VIII Korpusu rosyjskiego znajduje się w Nowym Sączu, zaś następny, X Korpus przeprawia się przez Wisłę. Zorientowano się, że Rosjanie będą atakowali zwiększonymi siłami. Wówczas to nakazano przerzucić z twierdzy Kraków przemyską 45 Dywizję Piechoty Lekkiej (6700 karabinów), a także Koszycką Dywizję Piechoty (4800 karabinów). Skutki tych przegrupowań dowodzący uderzeniem generał Roth odczuć miał dopiero w dwa dni później - wojsko trzeba bowiem było przetransportować w rejon bezpośrednich walk. Komendantowi twierdzy Kraków nakazano ponadto podjęcie działań zaczepnych na północnych i wschodnich przedpolach, co miało zaabsorbować część wojsk rosyjskich, przeprawiających się przez Wisłę.
W nocy z 5 na 6 grudnia, po ciężkiej walce 13 Dywizja Piechoty Lekkiej zdobyła Krzesławice i Górę Świętego Jana, po czym parła cały dzień przez bardzo pofałdowany i trudny taktycznie teren pomiędzy dolinami Stradomki i Tarnawki, gdzie położone są wsie Krasne Lasocice i Słupia. Niemiecka 47 Dywizja Piechoty atakowała wzgórze na którym położona jest wieś Leszczyna. Zasadnicze siły 6 Dywizji Konnej prowadziły walki w rejonie Lipnicy i Tymowej, dostając się wkrótce w okrążenie wojsk rosyjskich, które pod Zbyszycami sforsowały Dunajec i posuwały się wzgórzami i bocznymi dolinami od Czchowa. Główne siły rosyjskiej 47 Dywizji Piechoty parły na zachód doliną rzeki Łososiny, odcinając spieszonych kawalerzystów austro-węgierskich. Nocą jednak honwedzi zdołali wyjść z okrążenia i szybkim marszem przez Iwkową i Sechną przeszli do Ujanowic. Druga część VIII Korpusu rosyjskiego - 15 Dywizja Piechoty - posuwała się drogą z Nowego Sącza przez Marcinkowice i Wysokie w kierunku Limanowej.
W rejonie Limanowej trwały przygotowania do obrony. Brało w nich udział 8 kompanii Landszturmu, które kopały okopy na okolicznych wzgórzach. Widząc zagrożenie w bezpośrednich okolicach Limanowej, pospiesznie skierowano tu 45 Dywizję Piechoty Lekkiej, której przednie oddziały (9 Batalion Piechoty i 4 baterie z 89 Batalionu Piechoty Lekkiej) dotarły do Łososiny Górnej. Część z nich bezpośrednio skierowano do walk (o wzgórza wokół Żegociny).
Ofensywa austriacka załamała się na kierunku ataku idącego od Góry Świętego Jana i tylko nowe posiłki mogły uratować całą operację. Dlatego dowódca 4 Armii rozkazał 6 grudnia przerzucić półtorej dywizji X1 Korpusu z rejonu Raciechowic w okolice Łapanowa.
Niemcy, w nocy z 6 na 7 grudnia, ze słabą osłoną spieszonej kawalerii austro-wegierskiej, podjęli przy użyciu ostatnich rezerw atak w kierunku Rajbrotu i Wiśnicza Nowego, szybko jednak zagrożeni okrążeniem przeszli do obrony między Łąktą Dolną a Leszczyną i Królówką, gdzie oczekiwali na posiłki idące od Limanowej i Łososiny Górnej. Walki w tym rejonie były bardzo krwawe o czym świadczą cztery cmentarze w Łąkcie oraz wielkie cmentarzyska w Królówce i Leszczynie.
Na prawym skrzydle walczyły jednostki austro-węgierskie, które obsadziły wzgórza pomiędzy Rajbrotem a Wojakową, podczas gdy wojska rosyjskie, idące doliną Łososiny (14 Dywizja Piechoty) zdobyły kluczową pozycję w tym rejonie, wyniosłą na 613 m górę Kobyłę oraz okoliczne wzgórza, dające kontrolę nad doliną Łososiny i Rajbrotem, a następnie dalej atakowali w kierunku drogi Limanowa - Żegocina. Walki trwały też o zalesioną Glińską Górę oraz o wzgórza pomiędzy Bytomskiem a Lipnicą Górna, oraz dalej na północy, w rejonie Gdowa.
Doliną Łososiny i na południe od niej atakowały wojska rosyjskie, ciągle posuwające się ku zachodowi. 14 Dywizja Piechoty rozbiła nad ranem w Jaworznej wyczerpaną ucieczką z okrążenia 6 Dywizję Konną. Stąd też na Jaworznej cmentarz żołnierski. Rosyjska 15 Dywizja Piechoty atakowała wzdłuż linii kolejowej Nowy Sącz - Limanowa- Łososina Górna i szosą Nowy Sącz - Limanowa, podczas gdy rosyjska 10 Dywizja Konna ruszyła w górę Dunajca. Rejonu na południe od Limanowej bronił generał Nagy, który miał do dyspozycji 10 Dywizję Konną, 3 szwadrony z 11 Dywizji Konnej Honwedów, jeden batalion z 59 Pułku Piechoty, Legiony Piłsudskiego i kilka kompanii pospolitego ruszenia. Siły te, po całym dniu walk, ustąpiły wieczorem do źle przygotowanych okopów na południowy wschód od Limanowej, w rejonie Jabłońca - Starej Wsi - Golcowa. Oddziały legionowe stoczyły wtedy bój w rejonie Pisarzowej.
8 grudnia generał Roth rozkazał nadał atakować w kierunku drogi Bochnia - Muchówka, natomiast niemiecka 47 Dywizja Piechoty nadal walczyła w tym samym miejscu - między Muchówką a Rajbrotem. Zadaniem zdziesiątkowanej jarosławskiej 6 Dywizji Konnej, wzmocnionej oddziałami piechoty, było odbicie utraconych terenów w dolinie Łososiny, natomiast generał major Herbert von Herberstein, który objął dowodzenie na wschód i południowy wschód od Limanowej, zastępując generała Nagy'ego, musiał znów walczyć o utraconą Kaninę, lub przynajmniej utrzymać linie bojowe pod Limanową.
Aby wykonać te zadania, przybyłe transporty reszty 45 Dywizji Piechoty Lekkiej wysłano przez Żegocinę do Rajbrotu, natomiast 3 Dywizję Piechoty skierowano na Sobolów. Dywizja ta po uciążliwym, nocnym marszu oblodzonymi drogami, bez dłuższego wypoczynku uderzyła o świcie na Sobolów. Salzbursko - górnoaustriacki 59 Pułk Piechoty i 2 Tyrolski Pułk Strzelców Cesarskich, wydzierając się z grożącego tym jednostkom okrążenia, w rejonie wsi Kamyk w walkach wręcz z dużymi stratami opanowały pozycje rosyjskie w tym rejonie, zabierając do niewoli 1500 jeńców i zdobywając 5 karabinów maszynowych. Wzgórza na północ od Sobolowa: Buczynę i Grabinę, skąd dobrze umocnieni Rosjanie kontrolowali doliny, zdobyły jeszcze w nocy pułki górnoaustriackie i morawskie z 13 Dywizji Piechoty Lekkiej i 3 Dywizji Piechoty. Trwały również walki o zalesione wzgórza w rejonie Zoni i Woli Nieszkowskiej. Niemcy zdobyli skrawek lasu na stokach Paprotnej. Do Tymbarku tymczasem nadszedł transport 45 Dywizji Piechoty Lekkiej. Działająca w dolinie Łososiny 6 Dywizja Konna wypierana była z Laskowej na zachód, w kierunku wzgórz Kamionna i Makowica, atakowana przez duże siły rosyjskie. Powodzenie rosyjskie na tym kierunku groziło okrążeniem jednostkom wałczącym w rejonie Rajbrotu i Muchówki, dlatego też przerzucono w ten rejon 4,5 batalionu (około 2000 ludzi i 9 baterii) z 13 Dywizji Piechoty Lekkiej z okolic Łapanowa.
Bliskie powodzenia były wojska rosyjskiej 15 Dywizji Piechoty, które 8 grudnia atakowały w kierunku Nowy Sącz - Limanowa. Rankiem walki trwały w rejonie Pisarzowej, a na południu wzmocniona konnicą piechota ruszyła przez Kaninę na grupę Herbersteina, zarówno grzbietową drogą, jak i doliną Smolnika, odrzucając ze źle przygotowanych pozycji niezbyt sprawne siły pospolitego ruszenia. Artyleria rosyjska ostrzeliwała całą okolice – w tym Limanową. Zapalone zostały zbiorniki rafinerii nafty w Sowlinach. W tym krytycznym momencie, pod wieczór, dotarła do Limanowej aż znad Pilicy kombinowana grupa 39 Dywizji, z której 5 batalionów i 6 baterii około godziny 20 weszły do walk na wzgórzach wokół Limanowej. Jednocześnie zmieniono strukturę dowodzenia; całość obrony Limanowej przejął, podległy generałowi Rothowi generał dywizji Artur Arz von Straussenburg, któremu podporządkowane istniejącą już grupę Herbersteina (w jej skład wchodziły: 10 Dywizja Konna i mała część 11 Dywizji Konnej operującej w rejonie Stara Wieś-Siekierczyna-Przyszowa) oraz świeżo sformowaną grupę generała majora Gustawa Smekala, składającą się z 45 Dywizji Piechoty Lekkiej i większości ł 11 Dywizji Konnej Honwedów. Ta druga grupa działała na północ i północny wschód od Limanowej. Trwały również zaciekłe wałki w dolinie Raby.
Wojska rosyjskie również wzmacniane były ciągle napływającymi posiłkami - do walk wszedł VIII Korpus, 19.XI dotarł doliną rzeki Białej do Ciężkowic i Gromnika. Łącznie, walcząca w tym rejonie rosyjska 3 Armia generała Dymitrowa wzmocniona została prawie czterema korpusami. Trwały również wałki na granicy galicyjsko-węgierskiej - odbity został Tylicz i Krynica. Dowodzący w tym rejonie generał Boroevič otrzymał rozkaz szybkiego ataku w kierunku na Nowy Sącz. Do akcji tej wydzielił 20 batalionów, 7 szwadronów jazdy i 6 baterii artylerii, tworząc grupę uderzeniową, której dowództwo objął generał Aleksander' Szurmay.
9 grudnia 1914 roku to czas najbardziej zaciętych walk na północ od Limanowej i zarysowującej się tu wyraźnej przewagi wojsk rosyjskich. W rejonie Rajbrotu i Wiśnicza walczyły jednostki niemieckie, trwały boje o wzgórza wokół Kobyły i o sam szczyt. Ciężkie boje toczono w rejonie Królówki oraz o wzgórze Czyżyczka w rejonie Gierczyc, w dolinie Raby. Większych jednak zmian w położeniu taktycznym nie uzyskano.
Gorzej było na południe od Limanowej. Wprawdzie utrzymane zostały pozycje obronne na wzgórzach otaczających miasto, ale dalej, ku południowi, wojska rosyjskie dotarły do Tylmanowej i zajęły ujście rzeki Kamienicy, zagrażając tym samym tyłom wojsk generała Rotha i samej jego kwaterze w Dobrej, a nawet zamknięciem wojsk austro-wegierskich w dolinie Łososiny. Wówczas to Roth zmobilizował wszelkie rezerwy i posłał je przez góry w dolinę Kamienicy, w ich skład wchodziły również oddziały legionowe i jeden batalion węgierski.
Posuwające się doliną Popradu wojska austro-węgierskie utknęły w walkach pod Starym Sączem.
11 grudnia trwały ciężkie walki w rejonie wzgórza 364 w Gierszycach - Czyżyczce (na południowy zachód od Bochni) oraz w okolicach Sobołowa, Woli Nieszkowskiej, Leszczyny i Muchówki.
W dolinie Łososiny grupa generała Arza, wspomagana na lewym skrzydle przez oddziały niemieckie, miała za zadanie dotrzeć do skrzyżowania dróg w Łososinie Dolnej. I tutaj Rosjanie okazali się mocniejsi niż przypuszczano. Dobrze okopani i uzbrojeni odparli atak, a po południu po raz drugi zdobyli górę Kobyłę i opanowali teren Rajbrotu.
Pod Limanowa, po przybyciu już znacznych sił 39 Koszyckiej Dywizji Piechoty, zdołano - przy obustronnych dużych stratach - powstrzymać atak Rosjan skierowany wzdłuż drogi z Nowego Sącza; dochodziło do walk wręcz. Natomiast na południe od Wysokiego i Litacza, doliną Słomki, skrzydło Rosjan podeszło daleko na zachód, zajmując górę Golców. Zagrożona w dalszym ciągu była dolina rzeki Kamienicy. Wówczas to generał Roth, świtem 10 grudnia, wysłał koleją stacjonujący dotychczas w Sowlinach, Batalion Cyklistów, kierując go do Nowego Targu, z zadaniem dotarcia przez Krościenko do Tylmanowej i Zabrzeży i wsparcia blokującej dolinę grupy oddziału Weisza. Niepowodzenia zanotowano w dolinie Popradu, gdzie wojska prące od granicy węgierskiej pobite zostały w rejonie Rytra. Trwały również walki w rejonie Nawojowej.
Sytuacja W rejonie Limanowej była na tyle dramatyczna, że Naczelne Dowództwo nakazało 3 Armii atakującej od południa, znad granicy węgierskiej, atak wszystkimi siłami Boroevič otrzymał nawet naganę za zbyt pasywną postawę jego ugrupowania. Sformułowano plan ataków przez Przełęcz Tylicką, doliną Ropy i przez Przełęcz Dukielską. Groziło to okrążeniem wojsk rosyjskich i jak się później okazało - było istotnym elementem powodzenia operacji łapanowsko-limanowskiej.
11 grudnia rankiem stoczony został słynny bój spieszonego 9 Pułku Huzarów o wzgórze Jabłoniec. Również rankiem oddziały rosyjskiej 14 Dywizji Piechoty, chcąc zająć drogę Limanowa - Żegocina, atakowały obiema stronami rzeki Łososiny. W dolinie Dunajca oddziały grupy Weisza i Legiony Piłsudskiego zajęły Łącko.
Na południe i wschód od Nowego Sącza, ponaglany do ataku, generał Boroevič rzeczywiście skierował do walk większe siły, które parły ku północy wszelkimi możliwymi przejściami z zadaniem zdobycia Nowego Sącza i prowadzenia później ataku w kierunku Kaniny i Limanowej. Ataki te zostały co prawda przez Rosjan zatrzymane, ale dalej ku wschodowi sytuacja stawała się dla Rosjan bardziej dramatyczna. Mianowicie IX Korpus austro-węgierski uderzył na flankę XXIV Korpusu rosyjskiego w kierunku drogi Ropa-Gorlice, a III Korpus na jego tyły w kierunku Żmigrodu. Formacje te, podobnie jak VII Korpus działający w rejonie Przełęczy Dukielskiej co prawda nie osiągnęły jakichś imponujących rezultatów, ale - jak się później okazało - wywarły duże wrażenie na dowództwie wojsk rosyjskich, które bało się okrążenia w gigantycznym kotle - od Żmigrodu, Dukli, Gorlic na wschodzie po Limanową, Muchówkę i Łapanów na zachodzie.
10 grudnia 1914 roku w sztabach rosyjskich zadecydowano o przygotowaniach 3 Armii Dymitrowa do odwrotu i skrócenia słabo obsadzonego frontu.
12 grudnia, jeszcze przed świtem, oddziały austro-węgierskie podjęły atak na Golców zdobyty o godzinie 7.30. Wówczas to zorientowano się, że wojska rosyjskie znajdują się w pełnym odwrocie niepostrzeżenie rozpoczętym w nocy. Jedynie artyleria i tylne straże pozorowały ataki, osłaniając wycofujące się oddziały. Podjęty pościg doprowadził do odbicia terenów między Dunajcem i Białą, ciężkie walki toczono szczególnie w rejonie Czchowa.
Ostatecznie front usytuował się wzdłuż linii Dunajec - rzeka Biała i walki, na kilka miesięcy zimowych, przybrały charakter wojny pozycyjnej. Front ten przełamany został dopiero w początkach maja 1915 roku, w również słynnej bitwie pod Gorlicami.
Podsumowanie
W bitwie pod Limanowa wzięło udział około 210 tysięcy żołnierzy - w tym około 120 po stronie rosyjskiej i około 90 tysięcy po stronie państw sprzymierzonych: Austriaków, Czechów, Polaków, Węgrów, Ukraińców i Niemców. Dodać tu należy około 2 tysięczny oddział Legionów Józefa Piłsudskiego.
Na 80 cmentarzach żołnierskich z tego okresu leży - według źródeł austriackich - dokładnie 10 826 poległych, w tym: 4968 z wojsk austro-węgierskich, 1437 Niemców, 4206 żołnierzy armii carskiej i około 30 Legionistów. Nie są to z pewnością dane dokładne – uwaga ta dotyczy głównie poległych żołnierzy armii rosyjskiej, których mogiły nie wszystkie zostały ekshumowane. Przyjmując, że na jednego żołnierza poległego w I wojnie światowej przypada około 5 rannych, łatwo wyliczyć, iż pod Limanową rany odniosło około 50 - 60 tysięcy żołnierzy, Zestawiając dane pochodzące z różnych źródeł - w tym również z tablic nagrobnych - można obliczyć, iż w bojach łapanowsko-limanowskich, tylko po stronie sprzymierzonych, bili się żołnierze 56 różnych formacji wojskowych.
Walki przyniosły ogromne straty materialne. Wiele wsi zostało spalonych (między innymi Leszczyna i Rajbrot). Ludność szukała schronienia, uciekając na zachód, bądź też ewakuując się do Czech. Pozostali kryli się po lasach, kopiąc ziemianki dla siebie i dla inwentarza. Pola były zniszczone fortyfikacjami, od pocisków artyleryjskich i rajdów kawaleryjskich.
Ludność odczuła to szczególnie w roku następnym. Na dodatek główna siłą roboczą - młodzi mężczyźni - byli na wojnie. Nie miał kto przywracać sprawności gospodarczej tym terenom. Zniszczone zostały drogi, linie kolejowe, mosty. Szczególnie dotkliwe były rekwizycje bydła i koni.
Na przykład w Leszczynie z około 700 koni zostało tylko 14, w Jakubowicach ze 150 - 15, normalnym zjawiskiem była grabież sklepów, znęcanie się nad ludnością cywilną, a nawet zabójstwa - tu najbardziej znanym przypadkiem jest śmierć błogosławionej Karoliny Kózkówny ze wsi Wał-Ruda.
artykuł ukazał się w Almanachu Ziemi Limanowskiej, numer 18, 2004